Działania nad nowym dowodem osobistym ruszyły w resorcie spraw wewnętrznych w ostatnich dniach grudnia. Całość koordynują eksperci z Centralnego Ośrodka Informatyki MSW, który znajduje się w pionie wiceministra Rafała Magrysia. Do prac nad stworzeniem nowego, podstawowego dokumentu dla każdego Polaka zaproszeni zostali eksperci ze służb specjalnych.
Według założeń blankiet nie będzie miał warstwy elektronicznej, żadnego chipa, który np. pozwalałby nam się identyfikować w sieci i załatwiać bez osobistych wizyt sprawy w urzędach.
Zapytaliśmy resort spraw wewnętrznych, jaki jest zatem sens pracy nad nowym dowodem, skoro nie będzie on otwierał dostępu do e-administracji. Odpowiedzi od rzecznika prasowego nie uzyskaliśmy.
To efekt zmian w ustawach o ewidencji ludności i dowodzie osobistym, które w części zaczną obowiązywać od przyszłego roku. Na ich mocy z dowodu znikają nasze dane rysopisowe oraz o meldunku. To oznacza konieczność pracy nad nowym wzorem blankietu – komentuje poseł PO Marek Wójcik, przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych.
Reklama
Na mocy tych ustaw od stycznia 2015 r. państwo nie będzie gromadzić danych o naszych adresach stałego pobytu. Oprócz miejsca na nie w dowodzie osobistym mają też zostać zlikwidowane odpowiednie bazy danych. Ale to już budzi kontrowersje. Na przykład jedną z kodeksowych przesłanek do stosowania aresztu tymczasowego jest brak stałego miejsca pobytu podejrzanych.
Reklama
W ocenie posła Marka Wójcika zaletą nowego dowodu osobistego jest zmniejszenie kosztów budżetowych. – Dziś każda zmiana naszego adresu, wyglądu wiąże się z koniecznością wydania nowego blankietu. Skoro nie będzie takich danych, nie będzie konieczności ich zmiany – przekonuje.
Cała operacja może mieć również inne znaczenie. Stworzenie nowego wzoru dowodu osobistego i jego druk mogą być ostatnią szansą na uratowanie unijnego dofinansowania na projekt pl.ID. Za kwotę 370 mln zł (tylko w 15 proc. pochodzi z narodowego budżetu) już dawno miał powstać nowy dowód osobisty. Miał również zawierać m.in. podpis elektroniczny, a zaimplementowany chip miał możliwość gromadzenia innych danych, np. medycznych. Resort spraw wewnętrznych kierowany wtedy przez ministra Jerzego Millera ogłosił nawet przetarg, który miał wyłonić nowego producenta dowodu osobistego. Kwestionowała to ABW, która pismami do najważniejszych osób w państwie alarmowała, że dane Polaków mogą trafić do zagranicznych firm i stanowi to zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego.