Po słynnej aferze taśmowej premier wysłał do ARMiR specjalną kontrolę. Wnioski z raportu pokontrolnego, do którego dotarła "Rzeczpospolita", przygotowanego przez ministra Jacka Cichockiego są przerażające. W skrócie można sytuację w agencji określić jako "rodzina na swoim" - to gniazdo nepotyzmu i chaosu. Wyniki kontroli potwierdziły nieuregulowanie kwestii zatrudniania w ARiMR, brak wystarczających mechanizmów zapobiegających nepotyzmowi i kumoterstwu, faworyzowanie Fundacji FAPA, sfinansowanie spotów reklamowych z udziałem ministra rolnictwa i prezesa ARiMR - czytamy w dokumencie.

Reklama

Okazało się też, że aż 28 proc. kierownictwa w latach 2000-2012 zatrudniało w agencji swą rodzinę. Na 3629 pracowników Centrali ARiMR 1707 posiada powtarzające się nazwiska, a 206 mieszka bądź jest zameldowanych pod tymi samymi adresami - wynika z raportu. Nie wiadomo też, dlaczego władze ARiMR faworyzowały mieszkańców Międzyrzecza Podlaskiego. W stosunku do 9 z 11 badanych osób stwierdzono, że podejmowane decyzje kadrowe wskazują na ich faworyzowanie - piszą kontrolerzy, wskazując na przyznawanie nagród wyższych aż 0 176 proc. w porównaniu do innych pracowników na podobnych stanowiskach.

Osoby kierujące ARiMR zajmowały kluczowe stanowiska w stowarzyszeniach Białopodlaska Lokalna Grupa Działania (BLGD) i Integracyjne Centrum Edukacji i Kultury (ICEiK) w Międzyrzecu Podlaskim, którym ARiMR (...) przekazywała pieniądze. Potwierdzono informację o obsadzaniu stanowisk w radach nadzorczych spółek prawa handlowego osobami związanymi ze stowarzyszeniami BLGD i ICEiK - czytamy dalej w dokumencie pokontrolnym.

Okazuje się też, że władze ARiMR wydały fortunę na spoty reklamowe byłego ministra Marka Sawickiego i szefa agencji, Tomasza Kołodzieja. Zdaniem urzędników premiera, w filmikach wcale nie chodziło o pokazanie działalności firmy, a jedynie o efekty polityczne. Dość wspomnieć o 25 tysiącach złotych wydanych na wywiad sponsorowany z października 2011 z ministrem rolnictwa w "Gali".

Reklama

Dlaczego raport nie trafił do opinii publicznej? Jak tłumaczy kancelaria premiera, informacje o skandalach w ARiMR trafiły do CBA, a biuro poinformowało o wszystkim prokuratora generalnego. Z uwagi na posiadaną przez KPRM informację o skierowaniu przez CBA zawiadomienia o przestępstwie (...), publikacja wyników kontroli (...) została wstrzymana - tłumaczy "Rzeczpospolitej" KPRM. Sama agencja zaś, w lakonicznym komunikacie stwierdza, że wszystko zostało już naprawione.