RPO - jak poinformowano na jego stronie internetowej - zajął się kwestią prawa urzędników do wyrażania swoich opinii po tym, gdy grupa posłów PiS wystąpiła do niego o zbadanie zasadności nałożonego na dyrektora Zaradkiewicza "zakazu wypowiadania się w mediach publicznych oraz skierowanej do niego propozycji ustąpienia z dotychczas pełnionej funkcji, z punktu widzenia zgodności tych działań ze standardami ochrony praw człowieka wynikającymi z Konstytucji RP, ustaw oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka".

Reklama

Zaradkiewicz mówił w mediach, że wyroki sądu konstytucyjnego mogą być uznawane za ostateczne dopiero po analizie prawnej dokonanej przez niezależny organ - problem w tym, że nie ma organu, który miałby to rozstrzygać w sposób wiążący. W reakcji szef Biura Trybunału Konstytucyjnego zakazał mu wypowiadania się dla mediów i zaproponował "dobrowolne rozważenie rezygnacji ze stanowiska" - czego ten odmówił.

Bodnar sprawdza w związku z tym, jakie standardy obowiązują w: Służbie Cywilnej i Zagranicznej, Kancelariach Sejmu oraz Senatu, Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym i Naczelnym Sądzie Administracyjnym.

"Na obecnym etapie niniejszej sprawy - będącej w fazie in rem - w pierwszej kolejności zdecydowałem zwrócić się do podmiotów zajmujących kierownicze stanowiska w jednostkach organizacyjnych organów władzy publicznej oraz władzy sądowniczej, w celu uzyskania informacji na temat standardów obejmujących wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, które obowiązują w wybranych instytucjach państwowych. Analizując niniejszą sprawę, chciałbym bowiem zgromadzić materiał prawno-porównawczy umożliwiający mi zajęcie stanowiska w przedmiotowej kwestii" - napisał Bodnar w pismach skierowanych do szefów powyższych instytucji.

RPO pyta ich m.in.: czy, a jeśli tak, to jakie wewnętrzne zasady obowiązują w sprawie kontaktów z mediami i czy zostały one określone w wewnętrznym akcie prawnym odnoszącym się do uprawnień i obowiązków; czy procedury te zostały opracowane na podstawie przepisów prawa powszechnie obowiązującego, a jeśli tak, to jakie przepisy były tu podstawą; jeśli zasady te nie zostały określone w wewnętrznym akcie prawnym, to jaka praktyka jest stosowana odnośnie do kontaktów z mediami; czy wskazane powyżej zasady różnią się w zależności od zajmowanego stanowiska, a jeśli tak, to jakie zasady obowiązują na stanowiskach w poszczególnych grupach; czy wskazane powyżej zasady uwzględniają standardy dotyczące wolności wyrażania swoich poglądów wynikające z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Reklama

Rzecznik zwrócił się także do dyrektora Zaradkiewicza, czy życzy sobie, by RPO podjął działania odnoszące się do indywidualnego aspektu tej sprawy.

Reklama

Pod koniec kwietnia posłowie PiS Małgorzata Wassermann i Wojciech Szarama wystąpili w sprawie Zaradkiewicza także do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

HFPC - w odpowiedzi z początku maja - wskazała, że dotychczas Zaradkiewicz nie zwrócił się do Fundacji z prośbą o zbadanie sprawy. "Co do zasady podejmujemy działania dopiero wtedy, kiedy dana osoba zwraca się do nas bezpośrednio; ta reguła pozwala nam uniknąć sytuacji, w której podejmujemy działania, a dana osoba jednak nie życzy sobie naszej interwencji" - uzasadniała prezes zarządu HFPC Danuta Przywara.

W odpowiedzi podkreślono też, że z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wynika, iż "swoboda wypowiedzi stanowi w demokratycznym społeczeństwie podstawową i kluczową wolność, która jednak podlega ograniczeniom ze względu na ochronę innych dóbr publicznych oraz indywidualnych; zakres dozwolonych ograniczeń jest uzależniony m.in. od typu wypowiedzi oraz statusu wypowiadającego się podmiotu".

"Dużo większe uprawnienia do ingerencji w swobodę wypowiedzi jednostki istnieją w przypadku funkcjonariuszy publicznych oraz pracowników korpusu służby cywilnej; takie osoby - poddane specyficznemu nakazowi lojalności wobec zatrudniającego ich podmiotu publicznego - są bowiem zobowiązane do powściągliwości podczas publicznego zabierania głosu" - dodano.

Podkreślono zarazem, że "nawet jednak funkcjonariusze publiczni oraz pracownicy korpusu służby cywilnej zachowują prawo do swobody wypowiedzi; krytyczne opinie mogą wyrażać w ramach zatrudniającego ich podmiotu". Zaznaczono, że mogą też oni dodatkowo prezentować krytyczne poglądy w ramach wypowiedzi akademickiej, np. wykładu lub publikacji naukowej.

Jak wynika z informacji zespołu prasowego TK, 21 kwietnia szef Biura TK zaproponował Zaradkiewiczowi dobrowolne rozważenie rezygnacji ze stanowiska (ale nie z pracy w Biurze TK), ponieważ udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej", a także wypowiadał się w innych mediach "bez uprzedniego powiadomienia przełożonych o zamiarze udzielenia publicznej wypowiedzi na tematy związane z orzecznictwem TK".

"Postępowanie pana Kamila Zaradkiewicza, jako pracownika Biura TK i urzędnika państwowego, ocenione zostało jako nieprofesjonalne i naruszające standardy służby publicznej, a w rezultacie oznaczające utratę zaufania do niego jako dyrektora zespołu" - stwierdzono. "Sytuacja pana Kamila Zaradkiewicza nie jest związana z charakterem i zakresem prezentacji Jego poglądów, także w wymiarze naukowym, lecz wynika wyłącznie z Jego postawy i zachowania jako urzędnika państwowego, zatrudnionego w Biurze TK" - dodano.