- Mecenas Grzegorz Majewski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, największego samorządu adwokackiego w Polsce, nie powinien pełnić swojej funkcji. Prawa bowiem być może nie złamał, ale rozminął się ze zwykłą przyzwoitością – twierdzą tak i prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku, i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Majewski od 2012 r. jest użytkownikiem wieczystym działki przy Chmielnej 70 w Warszawie, której reprywatyzacja wywołuje mnóstwo zastrzeżeń. Sama procedura wejścia Majewskiego w prawa spadkobierców budzi zaś wątpliwości.

Reklama

Otóż w 2007 r. spadkobiercy po Janie Martinie (w mediach niesłusznie nazywanym Martinem Holgerem) oraz jego wspólniczce Marii Chałupowej zaczynają walkę o zwrot działki przy Chmielnej. Reprezentuje ich adwokat Robert Nowaczyk. W 2010 r. rada Warszawy zmienia plan zagospodarowania przestrzennego na korzyść (przyszłego) właściciela terenu, na którym możliwe będzie wzniesienie najwyższego wieżowca w stolicy. Spadkobiercy 5 października 2012 r., po pięciu latach walki o odzyskanie własności, sprzedają wszelkie roszczenia do Chmielnej 70. Z inwestorami kontaktuje ich pełnomocnik Nowaczyk. Prawa do spadku nabywają siostra Nowaczyka, wspólnik oraz mec. Grzegorz Majewski. I już 16 października 2012 r. – czyli po 11 dniach od nabycia roszczeń – zapada pomyślna dla nich decyzja wydana przez stołecznych urzędników. Pełnomocnikiem inwestorów jest... Robert Nowaczyk. Po niespełna dwóch tygodniach od nabycia praw do spadku trójka inwestorów wie już, że lada moment staną się użytkownikami wieczystymi działki wartej ok. 120 mln zł. Ile zapłacili zniecierpliwionym spadkobiercom?

Reklama

– Tej informacji nie mogę ujawnić, przede wszystkim ze względu na drugą stronę transakcji, czyli rodzinę spadkobierców, która ma prawo do zachowania tej wiedzy w prywatności, m.in. w trosce o swoje bezpieczeństwo – mówi DGP mec. Grzegorz Majewski. I dodaje, że współwłaścicielem działki stał się zgodnie z prawem.

Reklama

– Moja działalność na tym polu nie jest związana, a tym bardziej nie koliduje, z pełnioną funkcją w samorządzie adwokackim – wskazuje dziekan Majewski. Jego zdaniem to on jest stroną pokrzywdzoną.

Niektórzy jednak uważają inaczej. – Na miejscu Grzegorza Majewskiego do czasu wyjaśnienia sprawy bym się wstrzymała z wykonywaniem funkcji dziekana – komentuje prof. Ewa Łętowska.

Podobne odczucia ma minister Zbigniew Ziobro. – Gdyby się okazało, że tak wysoko postawiona osoba, jak dziekan ORE, miała udział w nieuczciwym przejmowaniu nieruchomości, byłoby to kompromitujące dla całej adwokatury – twierdzi. I dodaje, że z tego względu Majewski powinien zostać zawieszony w sprawowanej funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy.

Dziekan uważa jednak, że nie powinien rezygnować.

– Byłby to dowód na nieuprawnioną prawnie lub etycznie praktykę z mojej strony – wskazuje.