Pierwsze z dochodzeń prowadzić będzie Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście. Postępowanie to wszczęto po zawiadomieniu złożonym przez Komitet Obrony Demokracji i dotyczyć będzie znieważenia i naruszenie nietykalności cielesnej działaczy KOD; Radomira Szumełdy i Mai Augustynek - wyjaśnia rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Tatiana Paszkiewicz.

Reklama

Z kolei policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście, poprowadzą dochodzenie z zawiadomienia Obozu Narodowo-Radykalnego, którego członkowie zarzucili działaczom KOD "złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego".

28 sierpnia podczas uroczystości pogrzebowych Danuty "Inki" Siedzikówny i Feliksa "Zagończyka" Selmanowicza - żołnierzy AK, ofiar stalinowskiej represji - przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku pojawiła się kilkunastoosobowa grupa działaczy KOD. Doszło do przepychanek z innymi zgromadzonymi tam osobami, które wznosiły m.in. okrzyki: "Precz z komuną", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". KOD-owcy opuścili plac przed świątynią w eskorcie policjantów.

Reklama
PAP / Jacek Turczyk

Dzień po incydencie Radomir Szumełda oraz Maja Augustynek złożyło w gdańskiej prokuraturze zawiadomienie, w którym poinformowali że zostali "napadnięci przez grupę około 30 faszystów z Młodzieży Wszechpolskiej i ONR". W ich opinii doszło m.in. do "naruszenia nietykalności osobistej, lżenia, poniżania oraz uniemożliwienia uczestnictwa w uroczystościach państwowych i nabożeństwie".

31 sierpnia przedstawiciele ONR złożyli zawiadomienia o podejrzeniu popełniania przestępstwa przez działaczy KOD. W zawiadomieniu wskazano na artykuł kodeksu karnego mówiący o "złośliwym przeszkadzaniu publicznemu wykonywaniu aktu religijnego". Przedstawiciel ONR Robert Bąkiewicz ocenił, że incydent był prowokacją ze strony KOD.

W opinii premier Beaty Szydło KOD na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" chciał zamanifestować swą działalność polityczną. - Źle się stało, że doszło do takiego zamieszania - oceniła premier. Według niej - "to była prowokacja". Również zdaniem ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka działacze KOD-u mieli intencje zakłócenia uroczystości. Szef resortu nazwał ich działania prowokacją polityczną. Między innymi w reakcji na te opinie, 4 września ulicami Gdańska przeszedł zorganizowany przez KOD marsz pod hasłem "Dość dyktatury!" Według policji w marszu i kończącej go manifestacji na Placu Solidarności, uczestniczyło około dwóch tysięcy osób. W proteście udział wzięli m.in. wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, była wicemarszałek tej izby - Olga Krzyżanowska.
Reklama