Porozumienie o utworzeniu konsorcjum, które zajmie się produkcją "narodowego czipa" podpisano we wtorek w siedzibie Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) - strategicznej spółki Skarbu Państwa, szefowanej przez Piotra Woyciechowskiego blisko związanego z Antonim Macierewiczem. W skład konsorcjum wejdą: PWPW jako lider całego przedsięwzięcia, Instytut Maszyn Matematycznych, Instytut Technologii Elektronowej, WB Electronics S.A. oraz Kolegium Jagiellońskie.

Reklama

Główny cel: w ciągu 36 miesięcy zaprojektowanie Programowalnego Układu Scalonego, który np. po umieszczeniu na karcie plastikowej, będzie mógł być używany jako nośnik danych lub wykonywać podpis cyfrowy. Możliwe więc, że znajdzie on zastosowanie w elektronicznych legitymacjach służbowych czy dowodach osobistych. Wartość przedsięwzięcia oszacowano na 150 mln zł.

Lider nowo powstałego konsorcjum przekonuje, że kwestia stworzenia polskiego układu scalonego nie jest żadnym kaprysem, lecz koniecznością. - Polska od lat, mimo posiadania odpowiedniej wiedzy, nie produkuje układów scalonych, które są podstawowymi elementami wszystkich urządzeń teleinformatycznych i w związku z tym zmuszona jest akceptować ryzyka związane z ich zastosowaniem - czytamy w komunikacie, jakie PWPW rozesłało do dziennikarzy. - Jest oczywiste, że jako kraj jesteśmy w sytuacji, w której nie możemy do końca panować nad własnym bezpieczeństwem teleinformatycznym, a koszty ponoszone już dziś w związku z zapewnieniem minimalnych gwarancji tego bezpieczeństwa są olbrzymie. Planowane przedsięwzięcie służy zatem zapobieganiu konieczności ponoszenia w przyszłości coraz większych nakładów państwa na obronę własnej cyberprzestrzeni - przekonuje PWPW.

Reklama

Stworzenie konsorcjum wzmacnia pozycję PWPW, jeśli chodzi o dalsze losy wdrażania e-dowodów w Polsce. Według ostatnich doniesień medialnych w obozie rządzącym pojawił się cichy spór o to, kto i jak powinien dostarczyć Polakom podstawowe dokumenty tożsamości.

Reklama

Z jednej strony jest minister cyfryzacji Anna Streżyńska, która - wspierana ponoć przez resort rozwoju - jest zwolenniczką uruchomienia mobilnych dowodów, w ramach ogłoszonego przez nią niedawno projektu mDokumenty. Zgodnie z tą koncepcją (wycenianą na ponad 4 mln zł, ale wiele wskazuje na to, że jest to niedoszacowana kwota) już w przyszłym roku obywatele będą mogli zweryfikować swoją tożsamość, np. przed policjantem, przy pomocy telefonu komórkowego, który będzie stanowić swego rodzaju "furtkę" do danych zawartych w rejestrach państwowych. Potem miałyby się pojawiać kolejne funkcjonalności, typu: mPrawo Jazdy, mDowód Rejestracyjny oraz mUbezpieczenie.

Z drugiej strony mówi się o obozie, w skład którego wchodzi PWPW, mogące liczyć na wsparcie ludzi Antoniego Macierewicza i urzędników MSWiA. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ten obóz skłania się raczej ku koncepcji e-dowodu, czyli blankietu wyposażonego w czip, na którym zaszyfrowane zostaną dane posiadacza dokumentu. Koszty tego projektu szacowane są na 1-1,5 mld zł. - Gdy tylko koncepcja wdrożenia polskiego dowodu osobistego z warstwą elektroniczną zostanie przyjęta przez Radę Ministrów, produkcja dokumentów, tak jak do tej pory, zostanie powierzona PWPW - stwierdził niedawno w rozmowie z PAP wiceprezes Polskiej Wytwórni Robert Malicki.

Jak dodał, "wszystko wskazuje na to, że 1 stycznia 2019 roku w rękach obywateli znajdą się dowody osobiste z warstwą elektroniczną, które bardzo szeroko umożliwią korzystanie z e-administracji".

We wtorek do tych informacji odniosła się minister cyfryzacji Anna Streżyńska, obecna w siedzibie PWPW. - Wygląda na to, że oba projekty doczekają się realizacji. mDokumenty i dowody z warstwą elektroniczną to będą dwa komplementarne produkty oferowane przez rząd - zapowiedziała minister.

Nasi informatorzy zorientowani w temacie, zastanawiają się czy jest sens wydawać pieniądze na dwa projekty, w dodatku niemal równolegle. - Jeśli robi się mDokumenty, w których mają się pojawić dodatkowe funkcjonalności typu prawo jazdy, a więc rzeczy, które miałyby być na e-dowodzie, to pytanie, czy nie dublujemy tych samych rozwiązań - zastanawia się nasz rozmówca.