Prezes Stowarzyszenia skomentował piątkowe słowa prezesa PiS na temat kredytów frankowych. Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Polskiego Radia powiedział, że frankowicze powinni wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć walczyć w sądach. Jak mówił, "rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego".

Reklama

O tym, że w obozie rządzącym nie ma chęci zrobienia dobrej ustawy wiedzieliśmy już od sierpnia ubiegłego roku, kiedy ogłoszono na konferencji w Kancelarii Prezydenta, że powstanie tylko ustawa o zwrocie spreadów - zaznacza Szcześniak. Jego zdaniem, prezes PiS zapewne uwierzył wyliczeniom Komisji Nadzoru Finansowego na temat skutków przewalutowania kredytów frankowych, które podtrzymuje m.in. obecne kierownictwo KNF i NBP.

KNF bardzo krytycznie oceniła pierwszy projekt prezydencki ze stycznia 2016 roku, który zakładał m.in. przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote "po sprawiedliwym kursie" i został przychylnie przyjęty przez frankowiczów. Według KNF skutki finansowe tej ustawy mogłyby "nie tylko zachwiać stabilnością poszczególnych banków, ale również prowadzić do utraty zaufania do systemu bankowego, a w skrajnym scenariuszu spowodować kryzys finansowy". Koszt tej operacji KNF oszacowała na 44-60 mld zł. Z kolei kolejna prezydencka propozycja ustawy z sierpnia 2016 roku, zakładająca tylko zwrot spreadów frankowiczom, kosztowałaby według KNF banki 9,3 mld zł.

Szcześniak podkreśla, że te wszystkie wyliczenia KNF nie uwzględniają skutków zaniechania systemowego rozwiązania problemu tzw. kredytów frankowych - ile PKB traci choćby na tym, że ciągle są likwidowane przez banki umowy kredytowe, a ludzie którzy je mieli albo przechodzą do szarej strefy, albo ogłaszają upadłość konsumencką.

Reklama

W ubiegłym roku banki zlikwidowały np. 170 tys. umów, przejmując niejednokrotnie niespłacone nieruchomości - zwraca uwagę Szcześniak. Poza tym, dodaje, skoro "jest 200 tys. umów kredytowych bez zabezpieczenia w LtV (wartość mieszkania nie pokrywa wielkości kredytu - przyp. red.), to jest to także zagrożenie dla systemu bankowego".

Tego dotąd NBP i KNF nie liczyły - dodaje. Zdaniem prezesa stowarzyszenia frankowiczów, skutki ustawowego przewalutowania kredytów frankowych powinny zostać wyliczone jeszcze raz. Natomiast prezydencki projekt ustawy o zwrocie części spreadów w ogóle, jego zdaniem nie powinien być uchwalany, bo może wywołać chaos prawny, który z kolei może utrudnić dochodzenie przez frankowiczów swoich praw przed sądami.

Szcześniak zapowiada jednocześnie, że stowarzyszenie "Stop Bankowemu Bezprawiu" wniesie pozew przeciwko prezesowi NBP Adamowi Glapińskiemu w związku z tym, że powtarza on nieprawdziwe informacje, iż tzw. kredyty walutowe są dobrze spłacane, a ich właściciele są na ogół dobrze sytuowani materialnie.

To tylko utrwala nieprawdziwy obraz, poza tym nie ma związku z faktem, że umowy kredytowe były bezprawne - zaznacza Szcześniak.

Reklama

W ostatnią środę na pierwszym merytorycznym posiedzeniu spotkała się sejmowa podkomisja do spraw projektów frankowych. Ma się zajmować trzema projektami - złożonym przez prezydenta Andrzeja Dudę, a także przez kluby PO i Kukiz'15. Ich pierwsze czytanie w Sejmie odbyło się jeszcze w październiku ubieglego roku.

Podkomisja nie podjęła na razie decyzji, który z projektów będzie "wiodący". Tym niemniej obecny na obradach wiceminister finansów Piotr Nowak oraz przedstawiciel NBP udzielili poparcia projektowi prezydenckiemu.

Projekt prezydencki przewiduje, że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem a tym, który w rzeczywistości pobrały. Projekt ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 roku do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 roku). Dotyczyć ma konsumentów, a także tych osób prowadzących działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.

Z kolei w myśl projektu PO kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Przewalutowanie miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu, a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miał umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

Złożony przez klub Kukiz'15 projekt ustawy o "restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów" zakłada, że kredyty w złotówkach i kredyty denominowane w obcych walutach zostaną zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby od początku były kredytami w złotówkach. Właśnie ten projekt najmocniej popiera środowisko frankowiczów.