Program "Rodzina 500 plus”, uzusowienie umów-zleceń, wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej i minimalnej płacy, niskie bezrobocie. To w efekcie miało spowodować zwiększenie siły nabywczej Polaków i poprawienie konsumenckich nastrojów. Do tego święta są późno, za oknem zdążyło się zazielenić, a nasze portfele miały więcej czasu, by odpocząć po grudniowych wydatkach. Przedświąteczne badanie konsumenckie przeprowadzone na zlecenie firmy Provident pokazało, że na Wielkanoc wydamy średnio 400 zł. Większość z nas oceniła: bieżące koszty utrzymania są na tyle wysokie, że trudno wygospodarować dodatkowe pieniądze. Jednocześnie jednak 40 proc. rodzin, w których dotąd dochód na osobę był najniższy, uznało, że w ciągu roku ich sytuacja materialna się poprawiła.
Wszystko to razem pozwalało sądzić, że ta Wielkanoc będzie inna niż poprzednie. Bogatsza, weselsza, i że jedna z polskich tradycji, ogólnonarodowe narzekanie, pójdzie chwilowo w zapomnienie. Żeby to sprawdzić, zapukaliśmy do polskich domów, przysiedliśmy się do stołów, które za chwilę staną się centrum rodzinnych spotkań. Szybko okazało się, że więcej w nas niepewności niż optymizmu, pretensji niż powodów do zadowolenia. – Polacy mają dwie cechy. Po pierwsze, przy stole zawsze chcą się pokazać, dlatego reguła „zastaw się, a postaw się” niezmiennie obowiązuje. Po drugie, lubimy się porównywać i zawsze znajdą się tacy, którzy mają od nas lepiej lub gorzej. Dlatego ważniejsze jest to, do czego my dążymy. Czy na pewno potrzebne nam nowy samochód, mieszkanie, meble – pyta socjolog Tomasz Sobierajski. Dodaje, że jest w nas również przekonanie, że państwo powinno coś zrobić. Ciągle spora grupa ludzi, również bardzo młodych, mówi: nikt nie zadbał o to, żebym miał pracę. – Musimy sobie uświadomić, że politycy tworzą jedynie miraże, składają obietnice. Stąd później nasze rozczarowanie. Ktoś zainwestował pieniądze w fundusz, który przyniósł straty. Ktoś wziął kredyt we frankach. Szukanie wsparcia i zrozumienia dla swojej trudnej sytuacji jest naturalne, ale zapominamy, że rząd nie posiada własnych pieniędzy. Dysponuje tylko tym, co ma od nas. Od każdego, kto usiądzie do świątecznego śniadania. Jednym da 500 plus, stawkę minimalną. Innym zabierze. Stół, przy którym się spotykamy, to obieg zamknięty – tłumaczy socjolog.



Reklama