- Zapasy ubrań jeszcze mamy, ale po pięciu dniach bez prądu to coraz trudniejsze – mówi dziennik.pl Agnieszka Krasowska z Milanówka, która od pięciu dni, mimo zapewnień PGE Dystrybucja, nadal nie ma prądu. Podobnie zresztą jak spora część tego miasta. I nie tylko. Z danych PGE Dystrybucja wynika, że w wyniku nawałnic bez prądu w całym województwie mazowieckim było ok. 170 tys. gospodarstw domowych. Usuwanie skutków tak dużych awarii jeszcze trwa.

Reklama

- Ja naprawdę wszystko rozumiem, ale wolałabym uczciwe postawienie sprawy: "prądu nie będzie przez pięć dni", a nie ciągłe zwodzenie. W domu nie działa lodówka, zamrażalnik się rozmroził. Nie mamy internetu, telefon ładuję w samochodzie lub w żłobku syna – wylicza Agnieszka Krasowska. - Dobrze, że jest chociaż zimna woda, bo nie działa tylko gazowy piec sterowany prądem. Ale u starszej pani, mojej sąsiadki, nie ma nawet zimnej wody, bo ma ona elektryczną pompę. A najbardziej w tym wszystkim denerwuje organizacyjny bałagan w PGE Dystrybucja. W niedzielę na infolinii konsultant rzucił mi słuchawką twierdząc, że mam prąd, tylko powinnam sobie sprawdzić bezpieczniki – opowiada.

Na jej ulicy, zarówno przed jej domem, jak i domami sąsiadów, leżą pozrywane kable. Po kilku dniach nieuprzątnięte ani nawet niezabezpieczone. - Skąd mam wiedzieć, czy to jest bezpieczne? Zadzwoniłam więc na infolinię wybierając przycisk „zagrożenie życia”, bo straciłam już cierpliwość. Słuchawkę podnieśli po 40 minutach – mówi Krasowska.

Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
Reklama

Zapytaliśmy więc o energetyczne awarię i ich usuwanie PGE Dystrybucja. Spółka przyznaje, że zniszczenia po ubiegłotygodniowych burzach są ogromne i cały czas pracuje nad przywracaniem energii elektrycznej swoim odbiorcom.

Po przejściu frontów burzowych na Polską w środę popołudniu (29 czerwca 2017 r.) na terenie całego obszaru działania PGE Dystrybucja mieliśmy do czynienia z serią awarii masowych. W kulminacyjnym momencie bez dostaw energii elektrycznej pozostawało ponad pół miliona gospodarstw domowych (mamy ich w Polsce ok. 14 mln – przyp.red.) - mówi w rozmowie z dziennik.pl Adam Rafalski, rzecznik PGE Dystrybucja.

Po przejściu nawałnic wszystkie ekipy techniczne, czyli kilka tysięcy pracowników PGE Dystrybucja i firm zewnętrznych, ruszyły w teren, by usuwać skutki nawałnic. Ekipy pracowały w trybie alarmowym, 24h na dobę od środy popołudnia do późnego wieczora w niedzielę. Obecnie usuwane są ostatnie awarie linii niskiego napięcia bezpośrednio zasilające odbiorców indywidualnych. Proces ten jest niestety czasochłonny, wymaga bowiem często wymiany odcinka zerwanych przez wiatr linii, nierzadko usunięcia uszkodzonych słupów znajdujących się na prywatnych działkach. Biorąc pod uwagę zasięg awarii, liczbę odbiorców pozostających bez dostaw energii i zakres zniszczeń czas rozpatrzenia wszystkich indywidualnych reklamacji był nierzadko wydłużony – przyznaje.

Na terenie samego województwa mazowieckiego awarie masowe w przypadku PGE Dystrybucja dotyczyły ok. 170 tys. odbiorców, głównie w okolicach miejscowości Konstancin-Jeziorna, Legionowo, Pruszków i Wyszków.

Reklama

Precyzyjny czas usunięcia skutków awarii jest bardzo trudny do określenia, przede wszystkim z tego powodu, że uszkodzenia i wyłączenia dotknęły najważniejszych elementów naszych sieci, czyli linii wysokiego napięcia 110 kV oraz linii dystrybucyjnych średnich napięć i zasilanych z nich stacji 15/0,4 kV, które stanowią rdzeń systemu zasilającego odbiorców – tłumaczy Rafalski pytany o sytuację w Milanówku.

Na terenie Rejonu Pruszków (temu podlega Milanówek – przyp. red.) w czwartek po pierwszej burzy do późnych godzin wieczornych naprawiano linie średniego napięcia. W piątek kolejna nawałnica poczyniła jeszcze większe uszkodzenia w sieciach elektroenergetycznych. Do niedzieli wieczorem trwało naprawienie powalonych słupów i zerwanych przewodów na liniach wysokiego i średniego napięcia. Od poniedziałku sukcesywnie przywracane jest zasilanie na liniach niskiego napięcia. W wielu miejscach są pozrywane przewody i przyłącza. Do zrealizowania pozostaje ok. 1000 reklamacji klientów indywidualnych – wylicza i tłumaczy, czemu w Milanówku problem jest szczególnie trudny do rozwiązania. Chodzi głównie o drzewa wrastające w linie energetyczne. Bardzo często drzewa te rosną na terenach prywatnych oraz np. na drogach Milanówka, gdzie z uwagi z powodu przepisów środowiskowych brak jest możliwości prawidłowej eksploatacji linii.

Wcześniej próbowaliśmy wyciąć lub podciąć gałęzie. Niestety, właściciele gruntów często nie wyrażają zgody i nie wpuszczają na swój teren pracowników energetyki ani firm zewnętrznych – tłumaczy Rafalski i przekonuje, że wykonanie takich prac w przypadku burzy na pewno znacznie ograniczyłoby skalę zniszczeń. - Zdarzały się przypadki, że były też problemy z wejściem na teren prywatny w czasie trwania awarii. Jednak determinacja okolicznych mieszkańców, którzy nie mieli światła, powodowała, że właściciele działek zmieniali zdanie – dodaje rzecznik PGE Dystrybucja.

Agnieszka Krasowska przyznaje, że problem z drzewami jest jej doskonale znany. - Sama, gdy chcę chociaż podciąć gałęzie drzew owocowych na mojej działce, muszę mieć zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków – przyznaje. - Mieszkańcy Milanówka na pewno nikogo z energetyki bez takiej zgody konserwatorskiej do siebie nie wpuszczą, bo odpowiedzialność za to ciąży potem na właścicielu działki – tłumaczy.

Przy dłuższych przerwach należy się rekompensata

Chociaż efekty burzy są niezależne od spółek dystrybucji prądu, ich klientom przy dłuższych przerwach należy się rekompensata. Kwestie te reguluje ustawa Prawo Energetyczne. Zgodnie z § 40 pkt. 5 rozporządzenia Ministra Gospodarki z 4 maja 2007 r. (z późniejszymi zmianami) w sprawie szczegółowych warunków funkcjonowania systemu elektroenergetycznego, dla odbiorców indywidualnych jednorazowe przerwy w dostarczaniu energii elektrycznej nie mogą przekroczyć w przypadku przerwy planowanej 16 godzin, a w przypadku nieplanowanej 24 godzin. Jednak suma przerw w ciągu roku nie może przekroczyć odpowiednio 35 i 48 godzin.

W przypadku przekroczenia tzw. dopuszczalnych czasów przerw klientowi mogą przysługiwać bonifikaty i upusty. Kwestie udzielania bonifikat i upustów regulują przepisy rozporządzenia Ministra Gospodarki w sprawie szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń w obrocie energią elektryczną (w zakresie stawek) oraz rozporządzenia Ministra Gospodarki w sprawie szczegółowych warunków funkcjonowania systemu elektroenergetycznego (w zakresie trybu). Zgodnie z tymi regulacjami odbiorcy, po złożeniu pisemnego wniosku, przysługuje bonifikata w wysokości pięcio- lub dziesięciokrotności ceny energii elektrycznej – zależnie od napięcia przyłączeniowego - za okres, w którym wystąpiła przerwa w dostarczaniu energii elektrycznej.

Zgodnie z Taryfą i umową z PGE Dystrybucja, każdemu klientowi przysługuje możliwość złożenia reklamacji i ew. roszczeń, które należy składać w Punkcie Obsługi Klienta Dystrybucyjnego (w Rejonie Energetycznym właściwym dla miejsca zamieszkania odbiorcy). Każdy taki wniosek będzie rozpatrzony przez pracowników PGE Dystrybucja – zapewnia Adam Rafalski.

Sprawdziliśmy, jak z efektami burz poradziły sobie inne spółki dystrybucyjne.

I tak np. Tauron Dystrybucja działa na terenach województw dolnośląskiego, opolskiego, śląskiego i małopolskiego. Obsługuje 5,4 mln klientów. W ubiegłym tygodniu Tauron Dystrybucja w szczytowym momencie na całym obszarze działania zanotował ponad 20 tys. klientów pozostających bez zasilania (0,4 proc. wszystkich klientów obsługiwanych przez spółkę). Szczyt ten przypadł na 27 czerwca o godz. 22. - Najwięcej klientów pozbawionych zasilania przypadała na województwo opolskie, chodzi o ok. 16 tys. odbiorców – precyzuje Marcin Marzyński, rzecznik Tauron Dystrybucja.

Drugi moment, w którym nasiliło się występowanie nawałnic i związanych z nimi awarii u klientów Tauron Dystrybucja wystąpił 29 czerwca o godz. 10. Wtedy ponad 15 tys. klientów z województwa małopolskiego nie miało zasilania. Szczególnie trudne warunki atmosferyczne wystąpiły w powiecie tarnowskim, gdzie w szczytowym momencie 9 tys. klientów było pozbawionych energii elektrycznej.

Nasze brygady energetyczne szybko i sprawnie poradziły sobie z usuwaniem awarii. W ciągu pierwszych kilku godzin po wystąpieniu awarii ok. 80 proc. klientów miało przywrócone zasilanie – zapewnia Marzyński dodając, że spółka nie spodziewa się reklamacji odbiorców, ponieważ ubiegłotygodniowe awarie zostały usunięte w czasie nieprzekraczającym 24 godzin.

Energa Operator postawiła swoje służby, głównie w Gdańsku i Kaliszu, w środę w południe, a stan gotowości odwołała trzy dni później. - Uszkodzenia sieci, które pojawiły się w tym czasie, głównie na terenach zalesionych i wiejskich, były naprawiane na bieżąco, nawet do późnej nocy, własnymi zespołami technicznymi. Liczba wyłączonych odbiorców dochodziła momentami do 3 tys. - mówi nam Lidia Serbin-Zuba, rzeczniczka spółki Energa Operator.