86-letni ojciec Piotra T. podkreślał przed sądem, że jego syn jako osoba publiczna miał wielu przyjaciół, ale i wielu wrogów. I to właśnie tych drugich ojciec podejrzewa o podrzucanie plików z pornografią dziecięcą.

Chcieli go po prostu skompromitować - stwierdził.

Reklama

Ułatwieniem dla potencjalnego sprawcy miałby być styl życia oskarżonego. Miejsce, w którym mieszkał, było jednocześnie biurem, w którym prowadził szkolenia. Jednak przesłuchani we wtorek partnerzy biznesowi Piotra T. nie pamiętali, by ktoś korzystał z komputerów bądź sieci internetowej gospodarza.

Ważnym świadkiem miała być w tej sprawie teściowa oskarżonego. Mieszkała z nim od 2007 do jesieni 2017 roku, gdy T. został aresztowany. Przez dekadę opiekowała się jego córkami. Mieszkała też z nimi żona biznesmena, ale w 2014 roku wyprowadziła się do Stanów Zjednoczonych. Para jest po rozwodzie udzielonym na Florydzie.

Reklama

Piotr prowadził dom otwarty, z czego nie byłyśmy z córką zadowolone. Ale zawsze tak było. Nocowały tam czasem różne osoby, jak były z Warszawy i nie miały już pociągu. Często było też tak, że Piotr pojechał na jakieś spotkanie, a w domu byli ludzie, kręcili się po nim – zeznawała teściowa. Nieraz widziałam, jak obce osoby korzystały z Piotra komputera – dodała.

Zapytana, czy zauważyła u T. skłonności pedofilskie, odpowiedziała zdecydowanie: "Nigdy. Przez 10 lat niczego takiego nie było i w to nie uwierzę".

Powiedziała również, że nigdy w domu nie znalazła żadnych podejrzanych zdjęć czy filmów. Gdyby miał coś takiego, a często wchodziłam do niego, żeby powiedzieć np. że jest obiad, to nigdy się nie wystraszył. Gdyby oglądał coś takiego, na pewno by się przestraszył, gwałtownie zamknął komputer. A komputer był zawsze otwarty – zeznała.

Reklama

Szwagierka Piotra T., która pilnowała domu, gdy biznesmen wyjeżdżał za granicę, powiedziała to samo. Widziałam, że inne osoby korzystały z tego sprzętu. Wszystko zostawało zawsze na wierzchu, nie zamykał sprzętu – stwierdziła.

Kobieta uważa, że problemy Piotra T. zaczęły się, gdy jego żona (wówczas dziewczyna) zdradziła go z prezenterem radiowym i didżejem. Owocem romansu była córka Natasza, którą Piotr T. postanowił wychować jak swoją. Zaczęła się walka o ojcostwo. Piotr to bardzo przeżył. Ja również, bo nic nie wiedziałam. (...) (ojciec dziecka – PAP) przekonywał mnie, że Marzenie będzie z nim lepiej, że Piotr to nie jest dobry partner. Przyjeżdżał do mnie do domu. Mówił, że T. ma skłonności pedofilskie, bo związał się z Marzenką jak miała 17 lat. Wiedziałam, że to nieprawda – powiedziała.

T. miał dostawać od biologicznego ojca Nataszy wiadomości, w których nazywał go "pedofilem" i "impotentem". Szwagierka powiedziała, że słyszała, jak prezenter zapowiadał, iż zniszczy Piotra T.

Piotr jest wspaniałym człowiekiem o wielkim sercu. Nikt z nas nie wierzy w te oskarżenia. Mam nadzieję, że to się wyjaśni. Dzieci na niego czekają, pytają, gdzie jest tata. Co my im mamy powiedzieć? – pytała sąd szwagierka.

Po wysłuchaniu jej zeznań obrona złożyła kolejny wniosek o zwolnienie T. z aresztu. Poprzedni z 6 czerwca został odrzucony m.in. ze względu na obawę ucieczki i grożącą oskarżonemu surową karę. Zeznania szwagierki i teściowej są dowodem, że T. jest niewinny. Nie może dłużej niewinny człowiek siedzieć w areszcie – mówiła mec. Beata Czechowicz. Wtórowali jej dwaj pozostali obrońcy.

Sędzia Magdalena Garstka-Gliwa do wniosku się nie przychyliła. Piotr T. pozostaje w areszcie. Kolejna rozprawa w lipcu.

Biznesmen został zatrzymany pod koniec października 2017 roku. Przyjechał wówczas z Kambodży, gdzie mieszkał od jakiegoś czasu. W hotelu na warszawskim Okęciu prowadził szkolenie dla pracowników firmy ubezpieczeniowej. Zatrzymanie i zarzuty były konsekwencją prowadzonego od 2015 roku śledztwa. Wtedy, podczas międzynarodowej policyjnej antypedofilskiej akcji o kryptonimie RINA, w domu Piotra T. zostały zabezpieczone komputery i nośniki pamięci, na których biegli informatycy odzyskali ponad 3,5 tys. plików z dziecięcą pornografią.