Zaczęło się od listopadowych targów pracy na wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW – pokazała się na nich bardzo skąpo ubrana kobieta, która promowała turniej gier komputerowych.

Dyskusja o jej wyglądzie przeniosła się koniec końców do sieci, gdzie podsumował ją Mateusz Szetela - ekspert zatrudniony w Ministerstwie Rozwoju.

Reklama

"To bardzo silny sygnał, aby nie zatrudniać lasek po mimie (Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW - red.). Umiejętności twarde to nie wszystko, a to pokazuje, że jeżeli chodzi o kijwdupizm to studentki mimu nie ustępują kanadyjskim feministkom. Takie roszczeniowe ździry potrafią rozwalić najlepiej funkcjonujący zespół" – napisał.

Resort rozwoju, na pytania Gazeta.pl, odpowiada, że wie już o wpisie (tłumaczy, że wypowiedź eksperta to "wyraz jego prywatnych poglądów"), ale zapowiada wyciągnięcie "konsekwencji służbowych".

Reklama

Mateusz Szetela miał jeszcze we wtorek przyznać się do błędu i przeprosić za użyte sformułowania.