Hierarcha, którego rezygnację - w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego - przyjął w piątek papież Franciszek, zapowiedział, że po odejściu na emeryturę będzie nadal pracował dla dobra Kościoła, choć w inny niż do tej pory sposób.

Reklama

Ocenił, że głównym zadaniem Kościoła w Polsce jest mobilizacja świeckich do większego zaangażowania. Tego nam brakuje. Kościół w Polsce jest bardzo klerykalny i nam się wydaje, że księża wszystkiemu podołają. Nie podołają. W dzisiejszych czasach, dzisiejszego społeczeństwa postmodernistycznego, działalność laikatu​ jest absolutne pierwszorzędna. My wszyscy musimy być ewangelizatorami, misjonarzami, apostołami - zaapelował. Dodał, że czeka na renesans Kościoła w Europie Zachodniej, gdyż jest on tam zmarginalizowany. Wyrastają pokolenia wychowane nie tylko bez chrześcijaństwa, ale w ogóle bez religii. Nadzieją jest powolne odradzanie się Kościoła na przykład we Francji i Holandii - ocenił hierarcha.

Abp Henryk Hoser przyznał, że objęcie przez niego w 2008 r. diecezji warszawsko-praskiej wiązało się ze stanięciem przed rzeczywistością, której wcześniej nie znał. Nigdy nie pracowałem jako ksiądz w Polsce. Wyjechałem z Polski miesiąc po święceniach kapłańskich. I wróciłem po 34 latach, nie licząc krótkich pobytów wakacyjnych. Przyjechałem w 2008 r. do zupełnie innego społeczeństwa, z inną mentalnością. To była inna sytuacji polityczna, inna sytuacja Kościoła - podkreślił.

Nawiązał także do pobytu w Afryce, gdzie przez 10 lat był przełożonym Regii Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego (pallotynów), kierował Konferencją Wyższych Przełożonych Instytutów Zakonnych i Stowarzyszeń Życia Konsekrowanego w Rwandze (COSUMA), a w 1994 r. został powołany jako ekspert w zakresie rodziny i rozwoju na Synod Specjalny Biskupów dla Afryki.

Reklama

Wspominał, że kiedy jako młody ksiądz i lekarz przyjechał do Afryki, spotkał się tam z nieznaną sytuacją. To była twarda konfrontacja z rzeczywistością. Podejmowaliśmy wysiłek budowania misji, nauki języka, poznania mentalności, historii, kultury, ale Rwanda przez całe lata była bardzo sympatycznym i pokojowym krajem - relacjonował abp Hoser.

Hierarcha nawiązał również do wojny domowej, która w 1994 r. doprowadziła w Rwandzie do ludobójstwa. To było dla mnie najsilniejsze przeżycie, to ciągle krwawiąca rana. Straciłem połowę współpracowników, z którymi pracowałem i realizowałem moje zadania. Z czterdziestu pracowników w moim ośrodku, zginęła połowa, sami najlepsi. To tak, jakby ktoś zabił rodzinę - opisywał.

Ustępujący biskup warszawsko-praski dodał, że w 1993 r., czyli jeszcze zanim się zaczęło ludobójstwo, wyjechał z Rwandy do Jerozolimy, następnie odbywał kurs ultrasonografii w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie, a gdy wyjechał do Włoch na szkolenie językowe, został wezwany na Synod poświęcony Afryce z udziałem Jana Pawła II. Do Rwandy powróciłem dokładnie 5 sierpnia 1994 r., więc już miesiąc po zakończeniu działań wojennych i ludobójstwa. Była to dokładnie 50. rocznica rozstrzelania mojego ojca na Woli w powstaniu warszawskim. Ta sama data i ta sama pora dnia - późne popołudnie - zauważył abp Hoser.

Reklama

Henryk Hoser urodził się 27 listopada 1942 roku w Warszawie jako syn Janusza i Haliny z Zabłońskich. W 1968 r. - dwa lata po ukończeniu studiów medycznych - wstąpił do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego (księża pallotyni), gdzie 1974 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Władysława Miziołka.

Sakrę arcybiskupią otrzymał od Jana Pawła II 22 stycznia 2005 r., a Benedykt XVI mianował abp. Hosera biskupem diecezji warszawsko-praskiej, którą objął 28 czerwca 2008 r. Jego zawołanie biskupie brzmi: "Maior est Deus" (Bóg jest większy). Papież Franciszek uczynił go swoim wysłannikiem do Medjugorie. W piątek przeszedł na emeryturę, a jego następcą został dotychczasowy koadiutor, bp Romuald Kamiński, którego ingres zaplanowany jest na 20 stycznia 2018 r.