Jak wynika z informacji DGP, pismo od Francuzów trafiło m.in. do Ministerstwa Obrony Narodowej, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i też najprawdopodobniej Ministerstwa Rozwoju jeszcze przed świętami. Airbus Helicopters chce oddać sprawę niepodpisanej umowy do arbitrażu międzynarodowego. Główny zarzut to negocjacje bez woli zawarcia umowy, tzw. negocjacje pozorne.
Francuzi mogą się przy tym powołać na dwie publikacje DGP. Pierwsza to wywiad z Antonim Macierewiczem, który jeszcze zanim został ministrem i bez wglądu w dokumenty przetargowe, powiedział nam, że na caracale się nie zgodzi. Druga to rozmowa ze współpracującym z szefem MON Wacławem Berczyńskim, który przyznał, że to on „wykończył caracale”.
Od lata ubiegłego roku prowadzone były rozmowy, które ten spór miały załatwić polubownie, ale najwyraźniej nie przyniosły one efektu. Arbitrów ma być trzech. – Nie komentuję sprawy – stwierdza krótko Sebastian Magadzio, prezes Airbus Polska. Z informacji DGP wynika jednak, że za ten krok odpowiadają francuskie władze spółki i tak naprawdę działo się to ponad głowami polskiej filii. Próbowaliśmy uzyskać komentarze ze strony Ministerstwa Rozwoju oraz Ministerstwa Obrony Narodowej. Oficjalnej odpowiedzi nie dostaliśmy. Jednak w resorcie obrony nieoficjalnie usłyszeliśmy, że sprawa nie jest zaskoczeniem. Zdaniem MON to kolejny krok po tym, gdy nie udało się kwestii rozwiązać polubownie. Zdaniem naszego rozmówcy to standardowa procedura.
Najprawdopodobniej sprawa będzie toczyć się przed Instytutem Arbitrażowym Sztokholmskiej Izby Handlowej w Szwecji (choć jeden z naszych rozmówców wspomina również o Szwajcarii). Francuzi będą się zapewne domagali wypłaty poniesionych kosztów w związku z postępowaniem – chodzi m.in. o liczne prezentacje śmigłowców w Polsce, testy, a także samo przygotowanie dokumentacji. Ta kwota to co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych. Być może pojawi się również wątek utraty potencjalnych zysków (wówczas może chodzić już o miliardy złotych). Pewnym punktem zaczepienia dla Francuzów może być to, że w trakcie negocjacji offsetowych Polacy mieli żądać technologii, którymi koncern Airbus nie dysponuje (np. produkcją prochu bazowego). – Zapewne postępowanie będzie wytoczone na podstawie bilateralnej umowy o ochronie wzajemnych inwestycji. Procedura powinna się zakończyć w ciągu roku–dwóch lat. Zdecydowana większość arbitraży jest jednoinstancyjna, tak więc zapewne nie będzie możliwości odwołania się od decyzji arbitrów – wyjaśnia prawnik od lat związany z sektorem zbrojeniowym.
Reklama
Reklama
Zastanawiać może moment złożenia pisma przez Francuzów. Być może wynika on po prostu z harmonogramu procedury – postępowanie polubowne nie dało efektu i teraz czas na kolejne kroki. Data może mieć jednak związek ze zbliżającym się finałem rozmów na dostawę ośmiu śmigłowców dla sił specjalnych, w których biorą udział również przedstawiciele producenta caracali. Ewentualne wycofanie takiego pozwu może być kartą przetargową.
Postępowanie na dostawę śmigłowców wielozadaniowych rozpoczęło się jeszcze w 2012 r. Na początku chodziło o 26 maszyn, później o 70, ostatecznie zdecydowano się na 50. W kwietniu 2015 r. do testów zakwalifikowano tylko caracala, który egzamin zdał. Resort obrony jeszcze pod kierownictwem Tomasza Siemoniaka umowę parafował, ale miała ona wejść w życie po zawarciu umowy na offset (czyli transfer technologii). Negocjacje w tej sprawie spadły już na rząd Prawa i Sprawiedliwości, a prowadziło je Ministerstwo Rozwoju. Po prawie roku rozmów, w październiku 2016 r., urzędnicy ogłosili, że porozumienia nie będzie. Francuzi dowiedzieli się o tym pół godziny przed dziennikarzami.