- Po decyzjach marszałka Sejmu obawialiśmy się o zdrowie i życie naszych dzieci - powiedziała Iwona Hartwich na konferencji prasowej, która rozpoczęła się niedługo po godz. 14.30 przed Sejmem.

Reklama

Przed Sejmem zebrała się grupa osób popierających rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych, które wcześniej od 40 dni protestowały w budynku parlamentu.

Hartwich zarzuciła rządowi, że nie jest gotowy do dialogu z nimi; "jedynie do monologu". - Nigdy nie zrozumiemy, że w naszym kraju skazuje się osoby niepełnosprawne niezdolne do samodzielnej egzystencji na życie w biedzie i ubóstwie. Państwo nakazuje im żyć za niecałe 900 zł - oznajmiła w oświadczeniu odczytanym na konferencji.

- Nie udało nam się nakłonić rządu do realizacji pierwszego postulatu - powiedziała Hartwich. - Nigdy nie zrozumiemy, że obecna władza nie chciała pomóc najbardziej potrzebującym skromnym dodatkiem 500 zł. Złożyliśmy rządowi cztery kompromisy. Zabrakło dobrej woli, żeby nawet w innej formie dodatku ulżyć w niełatwym już życiu osobom z niepełnosprawnościami - stwierdziła.

Reklama

Podkreśliła, że w wyniku strajku w Sejmie udało się "sprawić, że problem niepełnosprawności stał się w Polsce tematem numer jeden. - Mamy nadzieję, że na stałe zagości w debacie publicznej i wrażliwości społecznej. Nasz protest unaocznił bardzo trudną sutuację rodzin, w których występuje niepełnosprawność - powiedziała.

- Serce mi pękało, chłopaki, gdy szarpano wasze matki, a wy nie mogliście im pomóc - zwróciła się obecna przed Sejmem Wanda Traczyk-Stawska do niepełnosprawnych mężczyzn.

- Chciałem was przeprosić za milczenie Kościoła i obrzydliwe głosy jego niektórych przedstawicieli - wyznał ksiądz Wojciech Lemański.

Reklama

Zawieszenie protestu

- Po 40 dniach zawieszamy protest w Sejmie. To jest nasza suwerenna decyzja. Została podjęta jednomyślnie. To jest bardzo przemyślana decyzja - mówiła wcześniej Hartwich w rozmowie z TVN24.

- Rozważaliśmy zawieszenie od momentu, kiedy zostałyśmy poszarpane, kiedy tak naprawdę wszyscy nas opuścili. I prezydent, i pan premier. Żaden kompromis nie był poważnie potraktowany przez stronę rządową - dodała.

- Powitam ich jak bohaterów - powiedziała "Gazecie Wyborczej" Janina Ochojska, która o godz. 14.30 na Wiejskiej zamierza spotkać się z grupą rodziców dzieci z niepełnosprawnościami.

- Żałuję, że nie poprosiłam ich wcześniej, żeby wyszli z Sejmu i wrócili do domów. Tak wiele zrobili! - dodała Ochojska.

Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.

Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł.

Opublikowano również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów, posłów PiS, spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.