Dom Chłopaków powstał dzięki finansowemu wsparciu 8500 osób. - Dla mnie to jest cud - powiedziała PAP siostra Róża z zakonu w Broniszewicach. Dodała, że historia budowy nowego domu pokazała, jak dużo jest dobrych ludzi.

O szczęściu mówił też 62-letni pan Józef, najstarszy mieszkaniec Domu Chłopaków, który pod opiekę sióstr trafił w wieku 10 lat.

Reklama

Poprzednia placówka prowadzona przez siostry w XIX-wiecznym pałacyku w Broniszewicach nie spełniała przepisów przeciwpożarowych, a konserwator zabytków nie zgodziła się na przebudowę. Dominikankom z końcem 2017 r. groziło zamknięcie domu i umieszczenie chłopców w kilku miejscach w całej Polsce.

- Postanowiłyśmy zrobić wszystko, by nasi chłopcy nie stracili domu i podjęłyśmy decyzję o budowie Domu Chłopaków, tuż obok starego obiektu – powiedziała s. Róża. Jak dodała, siostry zaczęły od kwest pod kościołami w Polsce i na świecie - w Irlandii, Anglii i w Niemczech. Podczas 80 kwest uzbierały pierwszy milion złotych; przejechały wtedy 55 tys. km.

Reklama
PAP / Tomasz Wojtasik

- Dzięki temu kupiłyśmy między innymi grunt o pow. ponad 4 tys. m kw. i chyba dzięki wsparciu Boga, bo sąsiad obok naszego pałacu poinformował nas, że pilnie musi sprzedać działkę – opowiedziała s. Róża.

Następnie w kwietniu 2017 r. dominikanki z Broniszewic zamieściły na Facebooku filmik, w którym drepczą korytarzem, udając chód pingwinów, z podpisem: "Dziś światowy dzień pingwina. Przyjmujemy życzenia. Zamiast kwiatków i bombonierek przyjmujemy cegiełki na www.domchlopakow.pl".

- Do dziś śmiejemy się, że to jest dla nas najbardziej dochodowy film, ponieważ 1 sekunda warta była 10 tys. zł. Zaraz po emisji tego filmiku, trwającego zaledwie 9 sekund, na nasze konto wpłynęło 90 tysięcy złotych – poinformowała s. Róża. Dzięki tej akcji zgromadzono na koncie 4 mln zł.

PAP / Tomasz Wojtasik
Reklama

W kolejnym etapie dzięki akcji "przygarnij pingwinka" siostry uzbierały 1,4 mln zł. Na wykończenie otoczenia domu zebrano 400 tys. zł.

- Kwoty na koncie są od złotówki do 200 tys. zł. Tę kwotę anonimowo wpłaciło małżeństwo - powiedziała s. Róża.

Otwarcie domu połączono z inauguracją obchodów 100. rocznicy pobytu dominikanek w Broniszewicach. Uroczystość rozpoczęła mszą świętą, potem dominikanie z Łodzi poświęcili obiekt.

W nowym domu każdy pokój jest dwuosobowy i ma łazienkę. Wszystkie są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Na drzwiach są małe wizytówki z imionami chłopaków. Jeden korytarz wymalowano w paski, drugi w kratkę.

- Pomaga to przyszłym mieszkańcom w znalezieniu swojego pokoju - wyjaśniła siostra Róża.

Dom składa się z czterech części, w których jest w sumie 30 pokojów dla podopiecznych w wieku od 2 do 62 lat. - Chłopcy podzieleni są na 4 rodziny, gdzie każda z nich ma swoje odrębne mieszkanie z pokojami, salą dziennego pobytu, aneksem kuchennym z jadalnią, a młodsi mają nawet salę z cymbergajem – opowiedziała s. Róża.

PAP / Tomasz Wojtasik

Podopiecznymi w Broniszewicach opiekuje się 14 sióstr. W domu mieszkają chłopcy z upośledzeniem umiarkowanym, znacznym i głębokim.

- Są też tacy, którzy nie opuszczają swoich łóżek i karmieni są mieszankami żywnościowymi podawanymi do żołądka. W większości przypadków nasi podopieczni nie mówią i nie słyszą – wyjaśniła siostra.

Obecny na uroczystości poseł PiS Jan Dziedziczak powiedział, że siostry "dokonały wielkiego dzieła". - Życzę, żeby dobro i miłość, które otrzymały od darczyńców, towarzyszyły im przez cały czas - powiedział.