Jak powiedział PAP rzecznik dolnośląskiej policji Krzysztof Zaporowski, do zdarzenia doszło w poniedziałek przed godz. 7 na Ostrowie Tumskim w centrum Wrocławia. - Mężczyzna podszedł do księdza, rozpoczął z nim rozmowę, po czym ugodził go nożem – powiedział Zaporowski.

Reklama

Duchowny trafił do szpitala. Mężczyzna tuż po zdarzeniu został zatrzymany przez policję. RMF FM podaje, że sprawcą był 57- letni Zygmunt W. - Obecnie wyjaśnienie są wszystkie okoliczności tej sprawy – dodał rzecznik.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Monika Kowalska, ranny ksiądz jest w stanie stabilnym.

- Ma rany okolicy klatki piersiowej. Obecnie jest operowany - powiedziała rzeczniczka.

Reklama

W poniedziałek przed godz. 7 ksiądz został ugodzony nożem przez mężczyznę, który z nim rozmawiał. Do zdarzenia doszło na Ostrowie Tumskim w ścisłym centrum Wrocławia. Napastnik został zatrzymany przez policję tuż po ataku. - Obecnie wyjaśniane są wszystkie okoliczności tej sprawy – powiedział PAP rzecznik dolnośląskiej policji Krzysztof Zaporowski.

Do zdarzenia odniósł się również rzecznik wrocławskiej Kurii Arcybiskupskiej.

- Z informacji, które uzyskaliśmy, wynika, że ksiądz, wchodząc do kościoła na mszę świętą, został zaatakowany przez człowieka, który stał w tym kościele, w tym przedsionku. Został zaatakowany nożem - powiedział na konferencji prasowej ks. Rafał Kowalski.

- Z tego, co wiem, napastnik nie wypowiedział ani słowa, więc trudno nam dzisiaj mówić o jakichś motywach tego działania, możemy się domyślać jedynie tego, że to właściwie nie był atak personalny na konkretnego księdza, tylko na człowieka w sutannie po prostu - mówił.

Reklama

Ks. Rafał Kowalski poinformował też, że zgodnie z informacjami lekarzy stan księdza jest stabilny i nie zagraża jego życiu. - Natomiast niezbędna była operacja, która, z tego, co wiem, właśnie trwa i na ten moment tylko tyle możemy powiedzieć o jego stanie zdrowia - powiedział. Dodał również, że ksiądz po ataku był przytomny, jednak z relacji osób, które rozmawiały z nim zaraz po tym zdarzeniu, wynika, że nic z niego nie pamięta.