Mszę pogrzebową odprawiono w cmentarnej kaplicy, do której wejść mogli tylko członkowie rodziny. Wokół kaplicy zgromadził się tłum ludzi. Przy grobie Kristiny ustawiono rysunki jej autorstwa.

Jeden z kapłanów odprawiających mszę pogrzebową podkreślił, że to pożegnanie Kristiny, która "odeszła z tego świata bestialsko zamordowana". - Ta śmierć napełniła bólem najbliższą rodzinę, ale też całą parafię i całą Polskę - mówił kapłan. Dodał, że w takich chwilach wydawać by się mogło, że szatan zwyciężył. - Ale szatan nie zwyciężył; Bóg dopuszcza zło na świecie, ale ostatecznie on jest panem życia. Dziś brakuje słów, aby opisać to, co się stało, dlatego kieruję w stronę rodziny wyrazy głębokiego współczucia (…) będziemy za was się modlić, aby Bóg ukoił wasze cierpienie - mówił ksiądz.

Reklama
PAP / Maciej Kulczyski

Po mszy św., w kaplicy, członkowie rodziny zmarłej dziewczynki odczytali tekst, który napisała jej matka.

"Kochana córeczko. Myślałam, że będę to mogła ci powiedzieć osobiście, jednak twoje życie zakończyło się tak szybko. Od samego poczęcia byłaś dla mnie darem; błogosławieństwem, cudem, nadzieją, skarbem, wyzwaniem. Sprawdzianem wiary i wytrwania w modlitwie. Miesiąc po twoim poczęciu okazało się, że prawdopodobnie nigdy się nie urodzisz, a i moje życie również może się zakończyć. Diagnoza była okrutna: nowotwór jajnika. Od tej chwili żyłam strachem, że cię utracę. Gdyby nie ciąża i pierwsze USG, nigdy nie dowiedziałabym się o chorobie. Uratowałaś mi życie. Dziękuję" - pisała matka.

Reklama

"Później moja walka o twoje życie: modlitwa, wsparcie rodziny i przyjaciół. Operacja usunięcia nowotworu podczas ciąży i opieka wspaniałych lekarzy uratowały twoje życie. Przeszłyśmy razem wiele, dlatego nasza więź była bardzo silna od samego początku. W siódmym miesiącu ciąży zaczęłam pisać dla Ciebie pamiętnik, który planowałam ci podarować na 18 urodziny. Nie doczekałaś tego momentu" - brzmiała dalsza treść listu w całości przytacza Fakt.pl.

PAP / Maciej Kulczyski
Reklama

"Twoje życie zakończyło się brutalnie, na cztery dni przed twoimi 10 urodzinami. I rok po twojej pierwszej komunii świętej. Wtedy, będąc w ciąży, wybrałam ci dwa cytaty. Były mottem twojego życia. Oto one:

+Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Nim przyszedłeś na świat poświęciłem Cię+.

+Bo góry mogą ustąpić i pagórki mogą się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od Ciebie+ - wybrzmiewały słowa zrozpaczonej matki.

"Chcę przeczytać kilka słów z tego pamiętnika, bo wiem, że mnie teraz słyszysz: Kochana córeczko, od dawna chciałam zacząć pisać do ciebie, o tobie. Dzisiaj poczułam, że to ten czas. Może to magia Wielkiej Nocy - dzisiaj czwartek, 9 kwiecień 2009 roku - i my, nasza mała rodzinka, musieliśmy, tak jak Jezus przejść od radości twojego poczęcia, nowego życia pod moim sercem, poprzez lęk, trwogę o utratę ciebie, do momentu światła, nadziei, radości, pokoju, jak przy zmartwychwstaniu. Teraz jesteś już taka duża i ciągle rośniesz pod moim sercem. Bardzo zrobiłaś się aktywna. Cały czas w ruchu. Pewnie niecierpliwa i ciekawa życia, jak ja. Albo poszukujesz nowych instrumentów muzycznych, jak tata. A może tęsknisz już za górami i wspinaczką, jak tata i mama. A może nas zupełnie zaskoczysz i będziesz całkowicie inna. Już teraz jesteś indywidualnością; jedyną i niepowtarzalną. I to jest piękne. Nie myliłam się zbyt dużo. Byłaś ciekawa i wszystkiego chciałaś spróbować i doświadczyć" - napisała matka 10-letniej Kristiny.

PAP / Maciej Kulczyski

"W ciągu 10 lat swojego życia zrobiłaś tak wiele. Od baletu, przez taniec irlandzki, jazdę konną, piłkę nożną, grę na skrzypcach, naukę śpiewu, akrobatykę, pływanie, zajęcia artystyczne i warsztaty teatralne. Miałaś tysiące zainteresowań; podróże, odwiedziłaś kilkanaście państw. Kochałaś zwierzęta: chciałaś mieć psa i nazwać go Melodią. Przez 9 lat życia w Irlandii mieszkałaś nad morzem, a góry towarzyszyły ci od początku. Jednak jeszcze bardziej niż góry, kochałaś ludzi. Skąd miałaś taką niesamowitą głębię i dojrzałość, niespotykaną u tak małego dziecka" - wspominała Kristinę.

10-letnia Kristina 13 czerwca około godz. 13 wyszła ze szkoły w centrum wsi Mrowiny, gdzie mieszkała; od domu dzielił ją kilometr. Ostatni raz była widziana 200 metrów od domu. Jej ciało znaleziono tego samego dnia w lesie - 6 km od Mrowin.

Prokuratura w Świdnicy poinformowała w 14 czerwca, w piątek, że przyczyną śmierci 10-letniej dziewczynki były rany kłute klatki piersiowej i szyi.

Agencja Gazeta / Fot. Tomasz Pietrzyk Agencja Gazeta

Podejrzany o jej zabójstwo 22-letni Jakub A. został zatrzymany 16 czerwca, w niedzielę w godzinach popołudniowych. Wieczorem został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy na przesłuchanie. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem - w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, ze znieważeniem zwłok, oraz zarzut podżegania we wcześniejszym okresie innej osoby do udziału w zabójstwie.

Według prokuratury podejrzany przyznał się do obu stawianych mu zarzutów także podczas posiedzenia aresztowego w sądzie. We wtorek sąd aresztował go na trzy miesiące.