Chodzi o art. 138 kodeksu wykroczeń. TK stwierdził, że kara grzywny dla przedsiębiorcy za nieuzasadnioną odmowę wykonania usługi stanowi nieproporcjonalną i nieadekwatną sankcję. Sprawę wywołał przypadek pracownika drukarni, który nie przyjął zlecenia na wykonanie roll-upu dla organizacji broniącej praw LGBT.

Reklama

Wczorajszy wyrok wzbudził skrajne reakcje.

– Artykuł 138 k.w. stał się de facto instrumentem przymuszania podmiotów świadczących usługi do wykonywania usług o treści, której nie aprobują lub akceptacji postaw czy zachowań albo udziału w przedsięwzięciach, których nie popierają. Opatrzenie sankcją w postaci kary grzywny odmowy świadczenia usługi jest nieproporcjonalnie restrykcyjne. Za w pełni wystarczające należałoby uznać środki cywilno-prawne – mówi Magdalena Majkowska z instytutu Ordo Iuris.

Reklama

– Przedsiębiorcy dostali jasny sygnał, że mogą jaw-nie dyskryminować pewne grupy osób, wiedząc, że nie spotka się to z reakcją ze strony państwa – komentuje z kolei Paweł Knut z Kampanii Przeciw Homofobii.

Zwłaszcza że ustawa równościowa chroni przed dyskryminacją w dostępie do usług tylko ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne lub narodowość.

– Zawarte w ustawie równościowej gwarancje nie obejmują więc np. odmowy zawarcia umowy ze względu na wiek, stan zdrowia, zawód, orientację seksualną czy posiadany majątek – zwracał wczoraj uwagę sędzia Leon Kieres, który złożył zdanie odrębne.

Reklama

Ryzyko, że część przedsiębiorców odbierze orzeczenie TK jako zachętę do segregacji klientów np. ze względu na wyznanie czy orientację seksualną, dostrzega też Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektor zespołu ds. równego traktowania w Biurze RPO.

– Ustawodawca powinien się teraz zastanowić, jak w takim razie uzupełnić system prawny, by tego rodzaju zagrożeniom zapobiec – mówi.

– Nie obawiałbym się tego, choć z drugiej strony, jeśli ktoś będzie chciał wywiesić na szybie informację, że nie obsługuje np. katolików, żydów czy muzułmanów, i w ten sposób ograniczyć sobie rynek, to jego sprawa – stwierdza Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jak przekonuje, mały przedsiębiorca może nie chcieć świadczyć usług jakiejś grupie osób.

– W każdym razie dopóki nie jest przedsiębiorcą po-siadającym pozycję dominującą w jakimś segmencie rynku – podkreśla Kaźmierczak.

CZYTAJ WIĘCEJ W CZWARTKOWYM DGP >>>