Dwaj pozostali oskarżeni odpowiadający w powtórzonym procesie w tej sprawie usłyszeli wyroki w zawieszeniu.

Katastrofa w Halembie była największą tragedią w polskim górnictwie od blisko 30 lat. Doszło do niej 21 listopada 2006 r. podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 m pod ziemią. Górnicy, którzy zginęli, mieli za zadanie wydobycie wartego miliony złotych sprzętu. Większość ofiar to pracownicy zewnętrznej firmy Mard, która na zlecenie kopalni prowadziła prace likwidacyjne.

Reklama

Większość przedstawicieli kopalni, którym prokuratura przedstawiła zarzuty w związku z tą sprawą, została już prawomocnie osądzona. Główne punkty wyroku wydanego we wtorek po południu w powtórzonym procesie trzech głównych osób z ówczesnego dozoru przekazała PAP w środę rzeczniczka gliwickiego sądu sędzia Agata Dybek-Zdyń.

Byłego szefa działu wentylacji w Halembie Marka Z., oskarżonego o sprowadzenie katastrofy, sąd skazał na karę łączną roku i dwóch miesięcy więzienia, zaliczając mu na jej poczet okres aresztowania od września 2007 r. do lipca 2008 r.

Reklama

Marek Z. usłyszał wyrok roku pozbawienia wolności z art. 220 Kodeksu karnego, który przewiduje karę do trzech lat więzienia dla osoby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo i higienę pracy i nie dopełniającej wynikającego stąd obowiązku, a przez to narażającej pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Marek Z. usłyszał też wyrok roku pozbawienia wolności z art. 165 Kk par. 1, który przewiduje karę do 8 lat za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, wskutek działania w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych. Temu oskarżonemu zakazano też pełnienia stanowisk kierowniczych w górnictwie na trzy lata.

Drugiego z oskarżonych, b. dyrektora kopalni Kazimierza D., sąd skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat m.in. za przestępstwo z art. 165 par. 3 Kk, który przewiduje karę do 12 lat więzienia za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, którego skutkiem była śmierć człowieka.

Reklama

Kazimierz D. dostał też grzywnę 20 tys. zł, jednak na poczet kluczowej jej części zaliczono mu okres tymczasowego aresztowania od kwietnia do lipca 2008 r.

Były naczelny inżynier kopalni Jan J., który sprawował też funkcję zastępcy kierownika ruchu zakładu, został skazany z art. 220 Kk, dotyczącego niedopełnienia obowiązku wynikającego z odpowiedzialności za bezpieczeństwo i higienę pracy na karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata, a także grzywnę.

Z ustaleń śledztwa, zamkniętego przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach w 2008 r., wynika, że do wybuchu doszło na skutek zaniechania profilaktyki przeciw zagrożeniom naturalnym. Po zapaleniu i wybuchu metanu w wyrobisku wybuchł pył węglowy, czyniąc spustoszenie i zabijając większość ofiar.

Według prokuratury pracownicy byli w Halembie kierowani do prac mimo przekroczeń dopuszczalnych stężeń metanu, w kopalni fałszowano też dokumentację i próbki pyłu węglowego - aby wykazać, że był on neutralizowany pyłem kamiennym. Obrona w trakcie procesu przekonywała, że to, co zdarzyło się w Halembie, było zdarzeniem losowym, niezależnym od ludzi. W sprawie oskarżonych zostało łącznie 27 osób, część z nich od razu dobrowolnie poddała się karze. Na ławie oskarżonych w pierwszym procesie zasiadało 17 mężczyzn.

W styczniu 2015 r., po ponad sześciu latach, Sąd Okręgowy w Gliwicach skazał Marka Z., oskarżonego o sprowadzenie katastrofy, na 3 lata więzienia. 14 innych oskarżonych, wśród nich Kazimierz D., usłyszało wówczas wyroki w zawieszeniu, dwóch - uniewinniające.

Marek Z. jako jedyny został wówczas skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności (prokuratura domagała się dla niego ośmiu lat). Pozostali dostali kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, także były dyrektor, dla którego prokuratura chciała siedmiu lat więzienia bez zawieszenia.

W lutym 2016 r. rozpoznający odwołania od wyroku z I instancji Sąd Apelacyjny w Katowicach w części uchylił tamto orzeczenie - do ponownego rozpoznania skierował sprawy Marka Z. (skazując go już prawomocnie na cztery miesiące więzienia za to, że już po katastrofie kazał podwładnemu fałszować dokumentację dotyczącą odczytu stężeń gazów w kopalni), Kazimierza D. i Jana J. Ich ponowny proces rozpoczął się w październiku 2016 r. Orzeczenia wobec pozostałych stały się prawomocne.

Zgodnie ze wskazaniem sądu apelacyjnego w ponownym procesie trzech najważniejszych oskarżonych, których objęły najpoważniejsze zarzuty, sąd miał zasięgnąć opinii biegłych pod kątem m.in. dokładnej przyczyny wybuchu metanu i pyłu węglowego. Specjaliści wskazywali na różne możliwe przyczyny, także naturalne, niezależne od człowieka - np. iskrzenie z opadających skał lub pożar endogeniczny. Od opinii biegłych zależy ostateczna kwalifikacja czynów przypisanych trojgu oskarżonym.

Sędzia Dybek-Zdyń zaznaczyła, że szczegóły uzasadnienia wydanego teraz wyroku będzie mogła przekazać po przygotowaniu go przez sąd w formie pisemnej.

Ofiary katastrofy w Halembie z 2006 r. co roku upamiętniają ich bliscy i koledzy, związkowcy, przedstawiciele lokalnych władz i kierownictwa kopalni. Każdego roku w intencji górników jest odprawiana msza w miejscowym kościele pw. Matki Bożej Różańcowej. Po mszy uczestnicy uroczystości składają kwiaty pod pamiątkową tablicą.