Profesor Mark Saunders to ekspert od tworzenia systemów ostrzegawczych przed ekstremalną pogodą. Chciał sprawdzić, czy w tym roku Wyspom Brytyjskim grozi taki atak zimy, jaki nastąpił w lutym ubiegłego roku, gdy zostało paraliżowane życie w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że tegoroczna zima może być chłodniejsza od normy, ze względu na zjawiska pogodowe nad północnym Atlantykiem. Zdaniem brytyjskiego uczonego i jego ludzi, jak pisze "Wirtualna Polska", jest więc obecnie 57 proc. szansy na to, że średnia temperatura spadnie w styczniu poniżej 4,1 stopnia Celsjusza.

Reklama

Jego prognozę podchwyciły brytyjskie media, które zaczęły straszyć atakiem mrozów, a za nimi podążyły z kolei niektóre polskie tytuły. Tymczasem, jak mówi wp.pl prof. Saunders, jego badania nie oznaczają klimatycznego paraliżu. Wszystkie tytuły o zimie trzydziestolecia są niepoprawne. Jedyne co napisaliśmy to to, że istnieje 65 proc. szans na to styczeń i luty 2020 będą chłodniejsze niż średnia z 30 lat. Od tego sformułowania jest bardzo daleko do zimy trzydziestolecia - tłumaczy naukowiec.