59-letni Wojciech C. sprzedawał w grudniu 2018 r. w Krotoszynie karpie, uśmiercając je gilotyną. O podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez sprzedawcę zawiadomiła policję fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! Do obrońców zwierząt trafiło nagranie z targowiska.

Reklama

Kiedy otwierałam filmik nagrany w Krotoszynie, byłam przekonana, że nic mnie nie zaskoczy. Myliłam się. Mężczyzna w sposób absolutnie okrutny zabijał ryby. Naprawdę nie dało się na to patrzeć – powiedziała wówczas PAP Anna Plaszczyk z fundacji Viva! prowadzącej kampanię "Krwawe Święta".

Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Prokuratura z Krotoszyna wnioskowała o 6 miesięcy więzienia dla oskarżonego "ze względu na wysoce szkodliwy społecznie czyn".

Pełnomocnik Fundacji Viva!, adwokat Katarzyna Topczewska, sprawę nazwała precedensową i zażądała roku więzienia oraz zakazu hodowli i sprzedaży ryb na 5 lat.

Reklama

Jak podkreśliła, ustawodawca przesądził, że jedynym sposobem na zabijanie i minimalizowanie cierpienia zwierząt jest ich wcześniejsze ogłuszanie.

Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu, ale - według jego słów - nie wiedział, że nie można w taki sposób zabijać karpi. Zapewniał w sądzie, że nigdy więcej nie będzie tak robił i wnioskował o uniewinnienie.

Sąd Rejonowy w Krotoszynie skazał 11 marca 2019 r. Wojciecha C. na 3 miesiące bezwzględnego więzienia, nawiązkę 1000 zł i przepadek dowodu rzeczowego w postaci gilotyny.

Reklama

Każde zwierzę, każdy kręgowiec, a więc także ryba, powinna być wcześniej ogłuszona. Oskarżony tego nie robił - mówiła wówczas sędzia Dorota Wojtkowiak-Mielicka.

Oskarżony był już wcześnie skazany na więzienie, w związku z tym przepisy kodeksu karnego nie przewidują możliwości warunkowego zawieszenia kary, dlatego jest ona bezwzględna - tłumaczyła sędzia podczas uzasadnienia wyroku.

Pełnomocnik Fundacji Viva! zaskarżyła wyrok. W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Kaliszu odbyła się w tej sprawie apelacja.

Mam nadzieję, że w najgorszym przypadku sąd utrzyma ten wyrok w mocy, bo nie wyobrażam sobie, żeby była inna kara, niż bezwarunkowe pozbawienie wolności - powiedziała PAP mecenas Topczewska. Wyjaśniła, że "gilotyna to była tępa krajalnica do sera i dlatego w mojej ocenie to było szczególne okrucieństwo".

Na sprawie apelacyjnej oskarżonego prezentował adwokat Wojciech Kołodziejczyk z Kalisza, który został opłacony ze środków zebranych podczas internetowej zbiórki pieniędzy na rzecz obrony Wojciecha C. Zainicjował ją Leszek Świerzewski z Pudliszek.

Mężczyzna postanowił pomóc oskarżonemu, bo - jak powiedział PAP - "każdy wędkarz i rybak wie, że ryb się nie ogłusza, wszystko idzie pod nóż i pod maszyny, a tu za coś takiego karać więzieniem; to niesprawiedliwe" - ocenił Świerzewski.

Podczas apelacji sąd poinformował o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu ze znęcania się nad rybami ze szczególnym okrucieństwem na zarzut ich uśmiercania.

Ponadto sędzia Maria Siwek-Walczak postanowiła powołać biegłego z zakresu ichtiologii, żeby uzyskać odpowiedź m.in. na pytania, czy karpie mają układ nerwowy, pozwalający na odczuwanie bólu i strachu oraz czy posiadają na skórze receptory, wyczuwające krew od innego osobnika tego gatunku, co może powodować ich cierpienie.

Biegły ichtiolog ma też poinformować sąd, czy istotny podczas zabijania karpi jest stopień naostrzenia ostrza gilotyny.