Inne / POLSAT

Pierwszą audycję nadano 5 grudnia 1992 roku o 16.30, ale dopiero dwa lata później Zygmunt Solorz-Żak mimo ostrego sprzeciwu prezydenta Lecha Wałęsy dostał jedyną ogólnopolską koncesję telewizyjną. "To był największy sukces. Polsatowi udało się zdobyć najważniejszą koncesję w historii niepodległego państwa polskiego" - przyznaje Jarosław Sellin, poseł PiS, który tworzył i przez pięć lat kierował serwisem informacyjnym oraz publicystyką Polsatu.

Reklama

Stacja zaserwowała Polakom krwawe filmy klasy B, program disco polo "Disco Relax" i serial "Strażnik Teksasu". Widownia przyzwyczajona do telewizji publicznej natychmiast to kupiła.

Nieco w tle powstawał pierwszy "od Łeby po Władywostok" dziennik nadawany z prywatnej telewizji. - "Informacje" to był nie tylko pionierski serwis, ale też wylęgarnia talentów. "Tworzyła go grupa dwudziestoparolatków, z których większość znakomicie odnalazła się na rynku" - mówi Sellin.

Reklama

Jak zastrzega, Polsat przespał jednak swoją szansę i za późno zrozumiał, że informacje i publicystyka to nie tylko uciążliwy zapis koncesyjny. "To poważny segment programowy, który może przynosić zyski. Solorz myślał, że trzeba bazować na rozrywce spod znaku disco polo. Dopiero gdy TVN pokazał, że można z tego zrobić kawałek dobrego biznesu, Solorz zmienił strategię" - przyznaje Sellin.

Zanim Polsatowi wyrósł poważny konkurent w postaci TVN, stacja Solorza zdążyła zagarnąć jedną trzecią rynku, przyciągając w 1997 roku więcej widzów niż publiczna "Jedynka". "Polsat nadal grał wtedy brazylijskie seriale i tanie produkcje, kupowane za grosze. To były elementy sukcesu, ale i przyczyna późniejszych problemów. Tymczasem konkurencja działała. Wszedł TVN z telewizją zupełnie innego formatu" - ocenia Jakub Bierzyński, szef firmy Omnicom Media Group.

Solorz broni jednak strategii. "TVN skoncentrował się na wielkomiejskiej widowni, a dla Polsatu zawsze najważniejszy był każdy widz bez względu na miejsce zamieszkania. Stąd tak szeroki przekrój oferty programowej" - mówi właściciel Polsatu.

Reklama

Ale do stacji szybko przylgnęła łatka siermiężnej telewizji, którą ogląda prowincja. Zmiany były nieuniknione. W 2004 roku zadebiutował program Tomasza Lisa "Co z tą Polską?", a jej twórca przejął dowodzenie w "Wydarzeniach" - następcy "Informacji" i został członkiem zarządu. Mimo to Polsat wciąż przegrywał z oboma programami telewizji publicznej, a także z TVN. Porażkami okazywały się takie programy, jak "Show!Time".

Z dołka stację wyciągnęła Nina Terentiew. "Caryca" telewizji po latach szefowania publicznej "Dwójce" w październiku 2006 roku przeszła do Polsatu najpierw jako doradca, a potem jako dyrektor programowy stacji. To ona wprowadziła do ramówki hity, m.in. "Jak oni śpiewają", które wywindowały oglądalność stacji i zapewniły jej gigantyczne wpływy reklamowe. Sukcesem okazały się też amerykańskie seriale "Prison Break" i "Gotowe na wszystko".

W październiku 2007 roku Polsat zarobił na reklamach 306,8 mln zł, czyli o jedną czwartą więcej niż rok temu i awansował na pierwsze miejsce w rankingu najlepiej zarabiających stacji (dane TNS OBOP cennikowe, bez rabatów). "Przyjście Niny Terentiew było rewolucyjnym wydarzeniem. Dzięki niej możemy walczyć o pozycję lidera. Ona czuje telewizję każdą komórką swojego ciała" - ocenia Krzysztof Ibisz, z Polsatem związany od siedmiu lat.

Nawet ostatnie jesienne propozycje stacji, które nie zdobyły spodziewanej widowni, jak seriale "Tylko miłość" i "Ekipa", są pozytywnie odbierane przez analityków. "To sygnał, że Polsat chce inwestować w ambitniejsze pozycje. Tylko w ten sposób stacja zapewni sobie wartościową z punktu widzenia reklamodawców widownię" - ocenia Bierzyński.

Jednak w listopadzie Polsat znów spadł na czwarte miejsce w rankingu oglądalności...