W nocy z 20 na 21 grudnia z granic z Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą znikną wszystkie szlabany. Wówczas przestępca ścigany przez policję w jednym kraju będzie mógł bez przeszkód przedostać się do drugiego. To dlatego państwa z grupy Schengen dogadują się między sobą, żeby policje w nagłych przypadkach mogły działać na obcym terytorium. Umowy, jakie w najbliższych dniach podpisze Polska, mają dotyczyć "gorącego pościgu transgranicznego", a więc sytuacji, kiedy uciekający kryminalista z radiowozami siedzącymi mu "na ogonie" wjeżdża na terytorium innego kraju.

Reklama

Umowa określi, jak daleko obca policja może wtargnąć na nasze terytorium. Polska nie stawia żadnych dodatkowych warunków Niemcom, Czechom i Słowakom. - Nie chcemy tworzyć sztucznych ograniczeń, bo dla nas bezpieczeństwo jest najważniejsze - tłumaczy wiceminister spraw wewnętrznych Witold Drożdż. Niemiecki rząd zawiadomił już Radę UE, że zgadza się, by polska policja mogła ścigać przestępców uciekających z naszego kraju. - My w przyszłym tygodniu wydamy takie same pozwolenie Niemcom - zapowiada wiceminister Drożdż.

Poszczególne kraje już ustaliły procedury. Zgodnie z nimi np. niemieccy policjanci przed przekroczeniem granicy nie będą musieli prosić polskich władz o zgodę. Będą za to mieli obowiązek skontaktować się z miejscową policją, aby ta mogła włączyć się do akcji. Jeśli w ramach pościgu transgranicznego Niemcy znajdą się na naszym terytorium, będą obowiązywały ich polskie procedury. Broni będą mogli użyć tylko w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, czyli np. gdy przestępca zaczyna strzelać pierwszy albo próbuje przejechać funkcjonariusza. Niemiecka policja uzyska też prawo do ujęcia ściganego, jeśli do tego czasu nie przyjdą jej z pomocą polscy funkcjonariusze.

Mieszkańcy przygranicznych miejscowości na wiadomość o niemieckich radiowozach wzruszają ramionami: "Nasza policja i straż miejska od dawna współpracują z Niemcami. I często organizują wspólne patrole po jednej i po drugiej stronie granicy" - mówi Beata Kryszkowska, sekretarz w Urzędzie Miasta w Gryfinie (Zachodniopomorskie).

Reklama

Nie wszystkie umowy będą aż tak liberalne jak ta z Niemcami. Litwa wynegocjowała np. ograniczenie pościgu do strefy 100 km od granicy. Domaga się także, aby tylko litewscy policjanci mieli prawo zatrzymać podejrzanego na terenie ich kraju. Ostatnio funkcjonariusze obu krajów ćwiczyli pościg. "Dyżurny w Suwałkach dostał sygnał, że w pobliskiej miejscowości dwaj zamaskowani mężczyźni zaatakowali konwój bankowy" - relacjonuje scenariusz ćwiczeń Jacek Dobrzyński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. "Postrzelili trzech konwojentów. Za napastnikami natychmiast ruszył pościg. Mimo że sprawcy przemknęli przez granicę w Budzisku, polscy funkcjonariusze kontynuowali pościg aż do miejscowości Kalwarija, oczywiście powiadamiając o tym kolegów z Litwy. Tam policjanci z obu państw wspólnie zatrzymali uciekinierów" - opowiada.

Wioletta Paprocka z biura prasowego MSWiA podkreśla jednak, że pościg transgraniczny jest procedurą wykorzystywaną bardzo rzadko. Robert Barański, oficer łącznikowy polskiej policji w Niemczech, dodaje: "To nie będzie tak, że policjanci będą ścigać każdego, kto popełni przestępstwo. Pościg transgraniczny dotyczy tylko sprawców najpoważniejszych przestępstw, jak zabójstwa. Nikt nie będzie uruchamiał procedury, aby zatrzymać np. sprawcę kolizji" - mówi.

p

Reklama

Pościgi transgraniczne w UE

Francuzi nie lubią u siebie belgijskiej policji. Holendrzy twierdzą, że jak Niemcy się rozpędzą w pościgu, to wpadną do Morza Północnego. Wpuszczenie obcej policji na własne terytorium, choć od lat jest normą w krajach starej Unii Europejskiej należących do Schengen, wciąż wywołuje konflikty.

Najbardziej problematyczna wydaje się być kooperacja belgijskich i francuskich funkcjonariuszy. Belgijscy policjanci mogą ścigać na terytorium Francji osoby podejrzane jedynie o poważne przestępstwa. Funkcjonariusze muszą jednak każdorazowo prosić francuskich kolegów o pozwolenie na zatrzymanie przestępcy. W praktyce pościg transgraniczny jest mało skuteczny, gdyż procedura uzyskania niezbędnych pozwoleń jest zbyt długa. Belgijscy funkcjonariusze żartują nawet, że podejrzany zdąży spokojnie dotrzeć do Paryża, zanim oni dostaną zezwolenie na jego zatrzymanie.

Najwięcej emocji wzbudzają kontrole i pościgi za samochodami z niderlandzką rejestracją. Holendrzy skarżą się, że możliwość ta jest nadużywana. Kraje sąsiednie, jak Niemcy czy Belgia, bronią się bowiem przed zalewem miękkich narkotyków, które można legalnie kupić np. w amsterdamskich coffee shopach. Żartuje się jednak, że zanim niemiecka policja zdąży się rozpędzić, już wpadnie do Morza Północnego.

Generalną zasadą w grupie Schengen jest jednak współpraca i obrona przed zewnętrznymi zagrożeniami.