Tour Carpe Diem - pod tą nazwą kryje się projekt nowoczesnego biurowca, który stanie w podparyskiej dzielnicy biznesu. Inwestorem jest firma Avivio, europejski potentat rynku ubezpieczeń. W połowie stycznia rozstrzygnięty został międzynarodowy konkurs na projekt - wygrała nowojorska pracownia Roberta A. M. Sterna, architekta znanego m.in. z projektów licznych budynków w parkach rozrywki Disneya na całym świecie.

Reklama

Tymczasem 160-metrowy wieżowiec będzie wyglądał niemal tak samo jak budynek, która ma stanąć w Warszawie, w sąsiedztwie Dworca Ochota. Należąca do Kulczyk Holding spółka Chmielna Development planuje budowę luksusowego apartamentowca z częścią hotelową. Ma mieć 68 piętr, czyli około 280 metrów. Taka wysokość zapewni budynkowi zaprojektowanemu przez Andrzeja Wyszyńskiego, Dorotę Borysiewicz i Andrzeja Piłatowskiego z pracowni MWH Architekci pierwsze miejsce w Europie.

Projekt charakteryzuje się geometryczną elewacją z licznymi, równomiernymi załamaniami dzielącymi ją na trójkątne płaszczyzny. Od paryskiego odróżniała go tylko liczba owych załamań. Gdyby nie różnica wysokości i Pałac Kultury na wizualizacjach warszawskiego wieżowca, można by je było pomylić. Czy to możliwe, by dwaj architekci pracujący na różnych kontynentach wypadli na taki sam pomysł?

Zdaniem Amerykanów tak właśnie było. "Warszawski projekt został zaprezentowany na początku grudnia zeszłego roku, a my złożyliśmy naszą pracę konkursową jeszcze w listopadzie" - zapewnił Peter Morris Dixon z nowojorskiej pracowni. "Podobieństwo jest wyraźne, choć w naszym projekcie tylko dwie elewacje są ukształtowane w taki sposób. Poza tym paryski budynek będzie dużo mniejszy" - zastrzegł.

Reklama

Andrzej Wyszyński też zareagował spokojnie i od razu zastrzegł, że nie podejrzewa uznanej pracowni o plagiat. "To sytuacja kłopotliwa dla obu stron. Osobiście uważam, że to niedopatrzenie jury konkursowego, które nie zwróciło uwagi na podobieństwo. Nasz projekt odbił się przecież echem w Europie z racji rekordowej wysokości. Wszystko wskazuje na to, że to jednak przypadek. W końcu każdy z nas śledzi światowe trendy. A z drugiej strony nikt nie może opatentować geometrycznego kształtu" - dodaje.

Czy na pewno? Niedawno świat obiegła informacja, że władze Egiptu chcą pobierać opłaty od każdego, kto będzie kopiował starożytne motywy znad Nilu. Nie wykluczały zastrzeżenia kształtu piramidy. "Nie można sprowadzać wszystkiego do granic absurdu. Przecież gdyby ktoś rzeczywiście zrobił coś takiego, Ieoh Ming Pei nigdy nie zaprojektowałby szklanej piramidy na dziedzińcu Luwru" - śmieje się Jacek Lenart, doświadczony sędzia konkursowy ze Stowarzyszenia Architektów Polskich. Jego zdaniem w architekturze bardzo trudno udowodnić plagiat. "Takie procesy zdarzają się rzadko, bo to skomplikowana dziedzina. Tak naprawdę nawet dwa identyczne budynki będą zupełnie czym innym, jeśli postawi się je w różnych miejscach i kontekstach. A do tego dochodzą inne zmienne, takie jak funkcja, skala, wykończenie. Choć niektóre różnice dostrzec mogą tylko fachowcy" - dodaje Lenart.

Jego zdaniem w architekturze zbyt wielką rolą zaczęły odgrywać komputerowe wizualizacje. "Zanika praca na modelach i makietach, które mają przewagę właśnie dlatego, że pokazują projekt w jego przyszłym kontekście i nie pozwalają na żadne oszustwa, takie jak skracanie perspektywy czy poprawianie proporcji. Tymczasem w Polsce nawet w największych konkursach makiet w ogóle się nie wymaga" - podkreśla Lenart.

Reklama

Tymczasem pytanie, czy w Warszawie i Paryżu powstaną dwa podobne budynki, pozostaje otwarte. Prawnicy Kulczyk Holding analizują, jakie kroki powinna podjąć firma. Nie zanosi się jednak na to, by doszło do procesu między Andrzejem Wyszyńskim i amerykańskim architektem lub francuskim inwestorem.

"Zastanawiam się tylko, czy dwie duże firmy będą chciały realizować tak podobne projekty?" - mówi Wyszyński i dodaje, że oba pewnie trochę się jeszcze zmienią. "Bądź co bądź to na razie koncepcje. My nie mamy jeszcze nawet decyzji o warunkach zabudowy. Ale kształt elewacji to kluczowe założenie całego projektu i nie wyobrażam sobie całkowitej rezygnacji z tego rozwiązania" - dodaje.