Jak poinformowano na stronie Rzecznika, ze skarg, którego do niego wpłynęły, a także wpisów na portalu społecznościowym wynika, że w ostatnich latach niektórzy pracownicy tej uczelni mieli dopuszczać się przemocy werbalnej i fizycznej względem studentów oraz swoich podwładnych, zachowywać się w sposób seksistowski, a także molestować studentki i studentów.

Reklama

Studenci mieli być wyzywani i poniżani. Według skarg, wykładowcy wskazywali, że nie nadają się oni na studia medyczne i sugerowali rezygnację z nich.

Studenci byli wyśmiewani i wyszydzani także z powodu swej niepełnosprawności. Do takich zachowań dochodziło m.in. podczas praktyk szpitalnych w obecności pacjentów. Niektórzy prowadzący uniemożliwiali studentom spełnianie potrzeb fizjologicznych w trakcie wielogodzinnych bloków zajęciowych. Cześć prowadzących miała stosować także przemoc fizyczną, szarpiąc i uderzając studentów podczas zajęć - czytamy na stronie RPO.

Reklama

Podczas zajęć miały padać seksistowskie komentarze o tym, że kobiety nie powinny studiować, lecz zajmować się pracą w domu, bo "są mniej zdolne od mężczyzn". Zdarzało się uzależnianie zaliczenia od przyjścia przez studentki na egzamin w wyzywającym stroju, bądź od określonego zachowania.

Niektórzy pracownicy dopuszczali się molestowania. Jeden z nich uzależnił wpisanie oceny z zaliczenia od zgody studentki na odwiedzenie jej w mieszkaniu. Z kolei na obozie sprawnościowym ratownictwa medycznego prowadzący mieli czynić studentkom aluzje o podtekście seksualnym i dotykać je wbrew ich woli. Do podobnych sytuacji miało dochodzić podczas obozu żeglarskiego, gdy opiekunowie bez zgody studentek dotykali je, a także odwiedzali w pokojach - czytamy.

Jak wskazał RPO, wszystkie te zachowania tworzyły atmosferę zastraszenia, przez co studenci obawiali się zgłaszać nieprawidłowości i starali się unikać konfrontacji z prowadzącymi. Część musiała korzystać z pomocy psychologa i psychiatry. Niektórzy zrezygnowali ze studiów, inni zmienili uczelnię.

Reklama

Rzecznik wskazał ponadto, że skargi – autorstwa studentów różnych lat oraz absolwentów - często dotyczą tych samych kierunków, przedmiotów i osób prowadzących zajęcia. A to świadczy, że problemy te nie mają charakteru incydentalnego, ale są stałą praktyką - powtarzającą się, powszechnie znaną i pozbawioną właściwej reakcji władz uczelni - podkreślił.

Jak zaznaczył, żadne z działań podjętych przez studentów (także anonimowe zgłoszenia w ankietach ewaluacyjnych) nie przyniosło efektu - wobec żadnego z prowadzących nie wyciągnięto konsekwencji.

Rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach prof. Przemysław Jałowiecki skierował sprawę nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić na uczelni, do Prokuratury Okręgowej w Katowicach

W niedawnym oświadczeniu rektor zapewnił, że "nie ma zgody władz uczelni na jakiekolwiek przejawy przedmiotowego traktowania studentów i wykorzystywania swojej pozycji zawodowej". Dodał, że "wspólnota uczelni powinna być wolna od wszelkich form przemocy psychicznej i fizycznej".