Zdaniem prof. Ryby powinno się pochylić nad treścią ustawy "piątki dla zwierząt", a nawet nad tym, kto nad nią głosował. Zauważył, że głosowała prawie cala PO oraz cała Lewica.

Reklama

Ustawa była całkowicie adekwatna do tego, co zwiemy programem lewicowym, albo – jak ktoś woli – lewackim spojrzeniem na świat zwierzęcy i ludzki. Gdybyśmy głębiej zapytali, jaka wizja świata stoi u podstaw, to jest to zrównywanie świata zwierzęcego ze światem ludzkim w sensie porządku bytowego. To są rzeczy charakterystyczne dla różnych animalsów i grup neomarksistowskiej lewicy – uznał w rozmowie z "Radiem Maryja".

Zdaniem profesora skoro nie był to program prawicowy ani prezydencki, to trudno żeby 100 proc. prawicowych posłów za tym zagłosowało.

Ci, którzy to zaproponowali, powinni się zastanowić, dlaczego tak blisko im do pani Spurek, Agnieszki Holland czy Olgi Tokarczuk w ich rozumieniu porządku bytowego. Skoro to już zaistniało, to proszę zwrócić uwagę, że nie mówiono o wolności sumienia, tak jak chociażby w przypadku głosowania za aborcją, tylko mówiono o dyscyplinie, mimo tego że sprawa dotyczyła absolutnie kwestii sumienia, ale także interesów szerokorozumianych rolników, którzy masowo głosowali za prawicą – stwierdził prof. Ryba.

Reklama

Historyk skomentował także tarcia wewnątrz prawicy. Jego zdaniem spór toczy się przy "zupełnym niezrozumieniu elektoratu".

Pod sztandarem ustawy, którą nie sposób zrozumieć jako prawicową i w tym względzie przy twardym stanowisku możemy doprowadzić do sytuacji przyspieszonych wyborów. Prawica pod takim hasłem wziętym z lewicowego programu nie wzmocni się. Musiałyby się cuda dziać, one się zdarzają, ale nie przypuszczam, żeby się wydarzyły w takiej sytuacji – powiedział.

Jego zdaniem spór na przysłowiowym „ostrzu noża” między partiami prawicowymi wydaje się irracjonalny. Dodał, że mówienie o "rządzie mniejszościowym czy przyspieszonych wyborach to po prostu szok".

Rozumiem, że byłby jakiś temat ważny dotyczący suwerenności państwa, dotyczący podmiotowości naszego życia czy aborcji, o który się pokłócono, to są rzeczy naprawdę fundamentalne i ten spór byłby zrozumiany, że opowiadamy się np. za tym, ażeby to uporządkować, ale nie na wymysły neomarksistowskie. Tutaj wszystko jest zburzone w sensie chaosu. Ludzie nie rozumieją, co się dzieje – ocenił.