Nurkowie minerzy z 12. Dywizjonu Trałowców przeprowadzili we wtorek kluczową część akcji neutralizacji 5,4-tonowej bomby Tallboy, zalegającej od czasów II wojny światowej na dnie Kanału Piastowskiego w Świnoujściu. Zainicjowali zdalnie proces deflagracji (oddziaływania na materiał wybuchowy innym materiałem wybuchowym i wkładką kumulacyjną), który przeszedł jednak w detonację. Nad powierzchnią kanału pojawił się ok. 100-metrowy słup wody, według relacji świadków wybuch był przez chwilę odczuwalny m.in. na wyspie Karsibór.

Reklama

Cała operacja była bardzo niebezpieczna, natomiast czapki z głów przed nurkami minerami z 12. Dywizjonu Trałowców, ponieważ operacja została przeprowadzona bezpiecznie, na poziomie światowym – powiedział we wtorek podczas briefingu prasowego rzecznik 8. Flotylli Obrony Wybrzeża kmdr ppor. Grzegorz Lewandowski. Dodał, że jeszcze nikt nigdy na świecie nie zneutralizował tak wielkiego obiektu pod wodą taką metodą, jaką zrobili to nurkowie minerzy.

Pojawiła się (w mediach) informacja, że skoro deflagracja zamieniła się w detonację, to znaczy, że porażka, źle przeprowadzona operacja. Natychmiast prostuję tę wypowiedź i to znaczenie – zaznaczył dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego Paweł Rodzoś. Wskazał, że przejście procesu deflagracji w detonację, który może się wydarzyć w dopuszczalnym stopniu ryzyka było uwzględniane jako jeden z wariantów przez kierownictwo operacji podczas jej planowania. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że operacja zakończyła się sukcesem. Całkowitym, absolutnym – podkreślił Rodzoś dodając, że podczas operacji nikt nie ucierpiał, nie została też zniszczona infrastruktura.

Reklama

Neutralizacja zakończyła się powodzeniem – potwierdził dowódca operacji kpt. mar. Piotr Nowak. Wskazał, że nie może obecnie określić, w jakim stopniu sama deflagracja została zakończona – obecnie zbierane są dane z czujników. Nie było odłamkowania poza powierzchnię wody. Także elementy przeszklone, które są 100 m od miejsca detonacji, nie zostały naruszone – wskazał żołnierz. Dodał, że nurkowie minerzy są po wstępnej analizie przekonani, że spora część ładunku uległa deflagracji, jednak zaznaczył, że ostateczne badania przeprowadzą także naukowcy z Politechniki Poznańskiej.

Reklama

System do deflagracji przed jej zainicjowaniem został sprawdzony trzykrotnie – zaznaczył dowódca 41. Zespołu Rozminowania Grupy Nurków Minerów chor. mar. Michał Jodłoski, dziękując nurkom minerom za ponad roczne zaangażowanie w przygotowanie operacji. Zapytany o to, dlaczego zrzucony przez Brytyjczyków podczas II wojny światowej Tallboy nie wybuchł, chor. mar. Jodłoski odpowiedział, że z analiz przeprowadzonych przed akcją wynika, iż najprawdopodobniej wadliwe były zapalniki zamontowane w bombie.

Planowo akcja neutralizacji Tallboya miała zostać przeprowadzona w środę, jednak bardzo dobre warunki pozwoliły nurkom minerom na szybsze zakończenie przygotowań; te mogły zostać dodatkowo zniweczone przez zapowiadane nagłe załamanie pogody.

Znaleziony w Świnoujściu Tallboy miał długość 6,44 m, ważył 5,4 tony. Zawierał 2,4 tony materiału wybuchowego o zwiększonej sile działania, co odpowiada 3,6 tonom trotylu. Został najprawdopodobniej zrzucony na krążownik Lützow w 1945 r., choć do chwili znalezienia niewybuchu panowało przekonanie, że wszystkie tego typu ładunki, zrzucone na niemiecki okręt eksplodowały. To, że tu, w Świnoujściu (Tallboy) został odkryty, to ewenement na skalę światową" – powiedział kpt. mar. Nowak.

Świnoujski magistrat poinformował, że wszelkie obostrzenia związane z neutralizacją bomby (w tym ewakuacja mieszkańców) zostają zniesione. Do regularnych rejsów wracają też promy na ogólnodostępnej przeprawie Centrum.