Przed rokiem Najwyższa Izba Kontroli informowała o nieprawidłowościach przy realizacji programu „Praca dla więźniów”. Teraz opublikowała szereg wystąpień poświęconych jednemu ze wskazanych wówczas zagadnień – przekazywaniu zleceń przywięziennym zakładom pracy z pominięciem przetargów. Przepisy o zamówieniach publicznych pozwalają na to. Tyle że uchwalono je z myślą o pracy dla osadzonych. Tymczasem, choć zlecenia dostają przywięzienne zakłady, to w rzeczywistości realizują je później komercyjni podwykonawcy. NIK nazywa to „wehikułem inwestycyjnym”. Od 1 stycznia 2017 r. do 30 czerwca 2019 r. do prywatnych firm miało w ten sposób trafić 560 mln zł. Nawet 95 proc. niektórych zamówień realizowali ostatecznie podwykonawcy. Najwięcej zastrzeżeń dotyczy przywięziennych hal produkcyjnych, w których budowie udział osadzonych był jedynie symboliczny.

Reklama

To powtórzenie zarzutów, które już były weryfikowane przez prokuraturę oraz prawników i zostały uznane za absurdalne – mówi Patryk Jaki, europoseł, a wcześniej wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za Służbę Więzienną. – Preferencje przy zlecaniu zamówień w specjalnej procedurze zakładom zatrudniającym więźniów są praktyką na całym świecie. Dzięki temu osadzeni mogą pracować i przechodzić najskuteczniejszą resocjalizację. Przy tak dużej inwestycji jak hala produkcyjna zawsze trzeba oprzeć się na podwykonawcach – przekonuje.

NIK wskazuje jednak także na inne kontrakty. Jeden z sądów bez przetargu zlecił przywięziennej drukarni dostawę tonerów do drukarek. Zakład nie produkuje takich materiałów, więc jego rola sprowadziła się do pośrednictwa między sądem a dostawcą. Transakcja opiewała na 665 tys. zł, z czego 95 proc. trafiło do zewnętrznej firmy. Gdyby sąd chciał sam kupić te materiały, musiałby zorganizować przetarg. Dzięki pośrednictwu przywięziennego zakładu był zwolniony z tego obowiązku. Przy realizacji tego kontraktu nie pracował żaden więzień.

Reklama

Resort sprawiedliwości i Służba Więzienna nie zgadzają się z zarzutami NIK i podkreślają, że przepisy w żaden sposób nie ograniczają udziału podwykonawców w realizacji zamówień zlecanych przywięziennym zakładom.

CAŁOŚĆ CZYTAJ W CZWARTKOWYM WYDANIU "DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ" >>>>