Mężczyźni przynieśli na komendę DVD z materiałami wideo, które miały potwierdzić przekroczenie uprawnień przez policję, podczas interwencji w rybnickim klubie.

Reklama

Do mężczyzn podeszli nagle mundurowi i powiedzieli, że są zatrzymani.

Marcin Koza jest przewożony do KWP w Katowicach, w celu przedstawienia mu zarzutu z artykułu 165 kodeksu karnego - przekazał portalowi Rybnik.com.pl Michał Wojciechowski ze Strajku Przedsiębiorców

Reklama

Policja użyła gazu?

Policja potwierdza, że gaz został użyty, ale - jak zaznacza - tylko na zewnątrz klubu, gdzie doszło do przepychanek z wypraszanymi z lokalu gośćmi.

W opublikowanym w piątek oświadczeniu rybniccy policjanci zaapelowali do osób, które mają nagrania z wnętrza lokalu, by im je dostarczyli. Zostaną wnikliwie przeanalizowane – zapewniają.

Trwa ładowanie wpisu

Otwarty klub Face 2 Face

W nocy z soboty na niedzielę policja interweniowała w otwartym, mimo obowiązującego zakazu, klubie muzycznym Face 2 Face w centrum Rybnika. Podczas przepychanek użyto ręcznych miotaczy gazu, pałek i granatów hukowych. Padły też strzały ostrzegawcze z broni gładkolufowej. Poszkodowanych zostało dwóch policjantów, uszkodzono dwa radiowozy.

Użycie gazu

W związku z pojawiającymi się w sieci doniesieniami medialnymi o rzekomym użyciu gazu pieprzowego wewnątrz jednego z rybnickich lokali, informujemy, iż przeprowadzone czynności kontrolne nie potwierdzają takiej wersji wydarzeń - oświadczyła rybnicka policja.

Pomimo zapewnień wielu osób o posiadaniu nagrań z rzekomym użyciem RMG (ręczny miotacz gazu - PAP), do chwili obecnej nie otrzymaliśmy takich filmów. W związku z powyższym, po raz kolejny Komenda Miejska Policji w Rybniku informuje, że wewnątrz lokalu policjanci nie używali gazu - oświadczyła w rozmowie z PAP rzeczniczka rybnickiej policji asp. Bogusława Kobeszko. Potwierdziła, że taki środek przymusu był używany, ale tylko na zewnątrz klubu.

Policja zaapelowała do wszystkich osób, które mają nagrania z wnętrza lokalu, o przesłanie ich lub osobiste dostarczenie do oficera prasowego rybnickiej komendy. Chodzi o wnikliwa analizę tych materiałów - wyjaśniają policjanci.

Reklama

Według policji, użycie środków przymusu bezpośredniego było wynikiem agresji skierowanej przeciwko funkcjonariuszom. Policja zaznacza, że lokal działał wbrew przepisom - został zamknięty decyzją sanepidu, z rygorem natychmiastowej wykonalności. Policjanci asystowali sanepidowi przy doręczaniu decyzji i wezwali gości do opuszczenia klubu. Na zewnątrz doszło do starć. Zatrzymano trzech mężczyzn w wieku 30, 44 lat i 48 lat; wylegitymowano ponad 200 osób.

Trzy wątki postępowania

Jak powiedziała w poniedziałek PAP zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Malwina Pawela-Szendzielorz, w sprawie można wyróżnić trzy różne wątki. Od ubiegłego tygodnia w prokuraturze toczy się śledztwo od kątem sprowadzenia przez właściciela lokalu zagrożenia dla zdrowa i życia wielu osób (art. 165 Kodeksu karnego). Zostało ono wszczęte po zawiadomieniu dwóch osób fizycznych.

Prokuratura nadzoruje też policyjne dochodzenie w sprawie zamieszek, do których doszło w miniony weekend przed klubem. Trzem zatrzymanym w tej sprawie mężczyznom policjanci przedstawili zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej, a jednemu także znieważenia funkcjonariuszy. Po przesłuchaniu zostali zwolnieni do domów.

Trzeci wątek – jak mówiła prokurator - to kwestia oceny zasadności czynności podejmowanych przez policję. - Ponieważ chodzi o funkcjonariuszy z Rybnika, zgodnie z ogólną zasadą zwrócimy się do prokuratury okręgowej o wyznaczenie innej jednostki do prowadzenia tej sprawy - wyjaśniła prokurator.

Jak wcześniej powiedział PAP dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach Grzegorz Hudzik, w sprawie Face 2 Face toczą się trzy postępowania administracyjne sanepidu. Pierwsze dotyczy utrudniania przeprowadzenia czynności kontrolnych, drugie - sprowadzenia zagrożenia dla zdrowia i życia, a trzecie jest związane z łamaniem epidemiologicznych ograniczeń i zakazów.

W niedzielę po południu przed komendą policji w Rybniku zgromadziło się kilkadziesiąt osób, solidaryzujących się z właścicielami klubu, którzy podczas konferencji prasowej przedstawili swoją wersję nocnych zajść. Zarzucili sanepidowi i policji bezprawne działania, a policjantom - prowokowanie i agresywne zachowanie.