O decyzji Izby Dyscyplinarnej poinformowali: rzecznik prasowy tej Izby Piotr Falkowski oraz obrońcy sędziego Wróbla, którzy wyszli z sali rozpraw. Jak przekazano, Izba Dyscyplinarna nie przystąpiła jeszcze do merytorycznego rozpoznawania sprawy, która jest obecnie na etapie rozpatrywania wniosków złożonych przez obrońców.

Reklama

Jak powiedział Falkowski, jeden z wniosków dotyczy wyłączenia przewodniczącego w tej sprawie sędziego Adama Tomczyńskiego.

Wniosek prokuratury rozpatrywał trzyosobowy skład Izby Dyscyplinarnej pod przewodnictwem sędziego Adama Tomczyńskiego. W składzie byli jeszcze sędziowie Jarosław Duś i Adam Roch. Sędzia Wróbel nie uczestniczył w posiedzeniu. Przed sądem Izbą reprezentowało go troje pełnomocników: sędzia SN Wiesław Kozielewicz, mec. Sylwia Gregorczyk-Abram i mec. Agnieszka Helsztyńska.

Adwokaci nie wpuszczeni na salę

Reklama

Na salę rozpraw chcieli wejść przedstawiciele organizacji społecznych, dwoje mecenasów. Policja na polecenie Izby Dyscyplinarnej zagrodziła im wejście i nie wpuściła adwokatów na salę. Prawnicy zapowiedzieli w związku z tym złożenie doniesienia o popełnieniu przestępstwa.

Przed budynkiem SN o godz. 11 zgromadziło się kilkanaście osób wyrażających wsparcie dla sędziego Włodzimierza Wróbla. Obecni są m.in. przedstawiciele Wolnych Sądów, Komitetu Obrony Sprawiedliwości i Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", a także politycy KO, w tym Borys Budka.

Grupa osób, która nazywa siebie Izbą Dyscyplinarną SN rozpoznaje sprawę wybitnego, prawdziwego sędziego, która to sprawa dotyczy czynu, którego nie było - stwierdził przed sądem Adam Strzembosz, I prezes SN w latach 1990-1998. Jak dodał "wybrano kogoś, kto się wyróżniał autorytetem, poziomem orzecznictwa i kompetencjami (...) zwykła dość niska i mało skuteczna zemsta".

Postępowanie Izby Dyscyplinarnej oburzyło posłów Koalicji Obywatelskiej, którzy również przyszli przed gmach Sądu Najwyższego. Już prawie od sześciu lat spotykamy się pod sądami, pod Trybunałem Konstytucyjnym, dzisiaj pod Sądem Najwyższym i upominamy się o przestrzeganie praworządności w naszym kraju, bo bez wolnych i niezawisłych sądów nie będą chronione wolności nas, obywateli" - podkreślała wicemarszałek Sejmu.

Reklama

Według niej, "to straszne, że dzisiaj nielegalna Izba Dyscyplinarna ocenia sędziów, nie mając do tego prawa". I dzieje się to w budynku Sądu Najwyższego - zauważyła Małgorzata Kidawa-Błońska.

Kamila Gasiuk-Pihowicz oceniła, że Izba Dyscyplinarna "jest jak rak zżerający polski wymiar sprawiedliwości". Wróbel, Tuleya, Morawiec, Żurek, to są tylko niektóre z długiej listy nazwisk tych wszystkich sędziów, którzy są prześladowani przez obecne władze. Tu, w tym budynku, władza rękoma tzw. Izby Dyscyplinarnej próbuje złamać kręgosłup polskiego sądownictwa - mówiła wiceszefowa sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

Według niej sędziowie nie dadzą się jednak złamać. Ani my obywatele nie zostawimy sędziów samych, ani Unia Europejska nie zamknie oczu na to prawne barbarzyństwo, które rozgrywa się za tymi murami - dodała Gasiuk-Pihowicz.

Zwróciła uwagę na wydaną w czwartek opinię rzecznika generalnego unijnego Trybunału Sprawiedliwości, w której napisano, iż TSUE powinien orzec, że polskie ustawodawstwo dotyczące systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów jest sprzeczne z prawem Unii Europejskiej.

Zdaniem Gasiuk-Pihowicz opinia rzecznika jest "miażdżąca". Po tych opiniach rzecznika generalnego TSUE przyjdą wyroki. A po tych wyrokach przyjdą kary i za to, co się dzieje za tymi murami, zapłacimy my wszyscy, obywatele i obywatelki - podkreśliła posłanka KO.

Odnosząc się do sprawy sędziego Wróbla, Gasiuk-Pihowicz oceniła, że wniosek prokuratury jest "absurdalny". Próbuje przerzucać się na sędziego winę za błędy, które zostały popełnione przez pracowników administracyjnych. I wszyscy widzimy, że ta sprawa jest sprawą polityczną - zaznaczyła.

Posłanka zwróciła uwagę, że to sędzia Wróbel był w ubiegłym roku kontrkandydatem obecnej I prezes SN Małgorzaty Manowskiej, kiedy ta ubiegała się o tę funkcję. Jako jedyny uzyskał wymagane prawem poparcie większości sędziów Sądu Najwyższego w wyborach na I prezesa. Niejednokrotnie stawał właśnie na drodze obecnej władzy do niszczenia wymiaru sprawiedliwości, a dzisiaj ta władza po prostu mści się na nim - stwierdziła.

"Izba Dyscyplinarna sądem nie jest"

Z kolei obecny prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski mówił, że "należy sobie zadać pytanie, dlaczego Prokuratura Krajowa zdecydowała się na tak poważny wniosek wobec sędziego Wróbla". Wręcz nasuwa się skojarzenie, że sędzia Wróbel odegrał bardzo ważną rolę przy uchwale trzech izb SN i otrzymał najwięcej głosów jako kandydat na I prezesa SN - powiedział.

Sędzia Laskowski dodał, że mężczyzna, którego dotyczyła kwestia zwolnienia ostatecznie został skazany prawomocnie, a czas który spędził w zakładzie karnym z powodu zdarzeń w związku z którymi chce się postawić zarzuty sędziemu Wróblowi, zostały mu zaliczone na poczet kary.

Prezes Laskowski odczytał też list sędziego Wróbla skierowany do zgromadzonych. Zarzut popełnienia przestępstwa to poważne oskarżenie bez względu na to, komu jest stawiany i z jaką intencją. W państwie prawa można się oczyścić z takiego zarzutu przed sądem. Izba Dyscyplinarna sądem nie jest - napisał sędzia Wróbel dziękując za wsparcie.

Sędziowie "nie sprawdzają osobiście"

Prokuratura Krajowa złożyła w marcu wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu Wiesławowi Wróblowi, który w maju zeszłego roku był jednym z kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego. Według prokuratury sędzia Wróbel zasiadał w składzie SN, który w październiku 2019 r. uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu wobec mężczyzny skazanego na dwa lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Zdaniem śledczych sędzia wbrew obowiązkowi nie sprawdził, czy kara jest już wykonywana. Kroki takie podjęto dopiero po telefonie funkcjonariusza Służby Więziennej z zakładu karnego, w którym skazany był osadzony. Wskutek zaniechań sędziów mężczyzna spędził bezprawnie ponad miesiąc w zakładzie karnym - poinformowała prokuratura.

Po wniosku prokuratury Sąd Najwyższy wydał oświadczenie w którym napisano, że sędziowie nie sprawdzają osobiście wykonania zapadłych decyzji procesowych, a po ujawnieniu nieprawidłowości w tej sprawie były prowadzone postępowania dyscyplinarne przeciwko pracownikom sądu i wyciągnięte konsekwencja.

Natomiast ponad 60 sędziów SN - czynnych i w stanie spoczynku - oświadczyło, że kierowanie wniosków o uchylenie immunitetu ma na celu zdyskredytowanie sędziów krytycznie nastawionych do zmian w systemie wymiaru sprawiedliwości, a także jest próbą wywołania efektu mrożącego w odniesieniu do pozostałych. Ze stanowiskiem tym nie zgadza się PK, która podkreśla, że była "zobligowana przepisami prawa" do rozpoczęcia działań zmierzających do pociągnięcia do odpowiedzialności winnych sytuacji, w wyniku której dwóch osadzonych zostało bezprawnie pozbawionych wolności.