Kiedy koło godziny 14. 00 policjanci otoczyli budynek i wezwali uciekiniera do poddania się - padł strzał. Poszukiwany od siedmiu dni 32-letni Jan Sz., zabójca dwóch osób we wsi Machcin ukrywał się w domu swojego brata Andrzeja we wsi Nowy Szczepanków niedaleko Śmigla w Wielkopolsce. W trakcie przeszukania przy zatrzymanym znaleziono dwie sztuki broni: krótką i długą

Reklama

Według policji, mężczyzna ma przestrzeloną głowę, ale daje oznaki życia. Jan Sz. został przetransportowany do szpitala miejskiego w Poznaniu. "Jego stan jest bardzo ciężki, prognozy są bardzo niedobre" - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Pacjent trafił na oddział intensywnej terapii. Jego stan jest na tyle poważny, że lekarze nie zdecydowali się na razie na przeprowadzenie operacji.

Jan Sz. był poszukiwany od siedmiu dni za zabójstwo właścicieli gospodarstwa agroturystycznego w Machcinie. Zamordowana kobieta była jego szwagierką, mężczyzna - jej konkubentem. W czwartek prokuratura postawiła Sz. zarzut podwójnego zabójstwa. Sz. strzelał w chwili, gdy szwagierka rozmawiała przez telefon z jego byłą żoną. Pociągnął za spust z zemsty. "Szwagierka świadczyła przeciwko niemu w sądzie. Potwierdziła wersję żony, że ją porwał, bił i gwałcił" - ujawnił oficer policji.

Tymczasem do zbrodni nie powinno w ogóle dojść: wielkopolski sąd wypuścił na wolność Sz., mimo że usłyszał on wyrok trzech lat więzienia właśnie za znęcanie się nad rodziną. Miał wrócić za kratki po uprawomocnieniu się wyroku. Jednak zniknął i wykorzystał wolność do dokonania zbrodni. "Na wieść o jego zwolnieniu żona wraz z dzieckiem ukryła się. Nikomu nie przyszło do głowy, że zabije szwagierkę" - mówił DZIENNIKOWI policjant.

Reklama