Arcybiskup Kazimierz Nycz zarzucił w czwartkowej homilii politykom stosowanie "przerażającego języka debaty" i obniżenie etosu uprawiania polityki. "To tylko niektóre przejawy głębokiego kryzysu" - mówił do warszawiaków abp Nycz.

Reklama

Oczywiście nie padły konkretne przykłady, ale wierni dobrze wiedzieli, o których polityków chodzi. Metropolita przyznał jednak, że są też pozytywne wyjątki. Dniem kulturalnej debaty miał być 7 czerwca, czyli dzień wyborów.

>>> Wyborcze wpadki i słowne potyczki

"Czyż pokazywany jako przykład pozytywny 7 czerwca niedzielny wieczór wyborczy, nie mógłby być normą społecznej rozmowy w Polsce, przykładem rzetelnej troski o ojczyznę, o dobro wspólne, o rodzinę, a nie tylko pozytywnym wyjątkiem? Jeśli jesteśmy zdolni do takich chlubnych wyjątków, to znaczy, że jest w ludziach dobro, jest zdolność dialogu i wspólnego szukania prawdy. To trzeba w sobie odszukać, odnowić i uczynić zasadą szukania prawdy i jej służenia" - apelował abp Nycz.

Reklama

>>> Zobacz wszystkich polskich europosłów

Dodał też, że każdy z nas musi pracować nad językiem debaty. "Czeka nas ogromna praca nad sposobami prowadzenia dialogu społecznego i politycznego. Nasze słowa muszą być wolne, muszą wyrażać naszą wewnętrzną wolność. <Prawda was wyzwoli> - mówi nam dziś Chrystus. Poza prawdą wolność nie jest wolnością, jest pozorem, a nawet zniewoleniem" - mówił metropolita warszawski.