Dochodziła godz. 7 rano, kiedy rozpędzony tir z czterema tonami ładunku w przyczepie uderzył z impetem w stojącą na poboczu w okolicach gliwickiego węzła Bojków ciężarówkę. Siła uderzenia była tak duża, że tir natychmiast stanął w płomieniach, a część stalowych maszyn, które miał w przyczepie, wtopiła się na jezdnię. Efekt? Autostrada A4 na kilkanaście godzin została całkowicie zablokowana.

Reklama

>>>Autostrada zalała się piwem

Takie historie powtarzają się na polskich drogach codziennie. "Tirów mają dość drogowcy, kierowcy aut osobowych i mieszkańcy miejscowości, którzy huk i sznur tych maszyn mają na co dzień" - przyznaje Konrad Malec z Instytutu Spraw Obywatelskich, koordynator kampanii "Tiry na tory" proponującej przewożenie całych tirów koleją na duże odległości.

Akcja zakończyła się klęską: koszty inwestycji okazały się za duże -około miliarda złotych. "Potrzebne są specjalne terminale do przeładunków i wagony do transportu ciężarówek" - mówi Ryszard Wnukowski, rzecznik prasowy PKP Cargo, największego kolejowego przewoźnika transportowego.

Reklama

Pracownicy Instytutu Spraw Obywatelskich od 13 lat zwracają uwagę na to, że ciężarówki przewożące tony ładunków stwarzają nie tylko zagrożenie na drogach, ale przyczyniają się do powstawania kolein i zatruwają środowisko. "Rozwiązaniem byłoby pójście śladami Szwajcarii czy Austrii, gdzie znaczna część całego transportu odbywa się drogą kolejową" - mówi Malec.

Kryzys tylko pogłębia problem. "Teraz prawie 40 proc. firm transportowych jest na skraju bankructwa. Klienci wymagają od nich, żeby realizowali zlecenia tanio i szybko. Dlatego po drogach jeżdżą przeładowane tiry, a kierowcy są zmuszani do łamania przepisów. A transport kolejowy w Polsce jest jednym z najdroższych w Europie" - mówi Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych "Tor".

>>>Makabryczna sobota na polskich drogach

Do tego najwolniejszych. "Po polskich drogach jedzie się średnio 50-60 km na godzinę, jeśli oczywiście ktoś się trzyma przepisów. Kolej wlecze się średnio 20-30 km na godzinę. A dla nas czas to pieniądz" - mówi właściciel jednej z firm przewozowych z Tarnobrzega. Kolej wymienia tory na umożliwiające szybszą jazdę, ale przy obecnym tempie wymiana w całym kraju potrwa... 167 lat.