Ministerstwo Infrastruktury zamierza walczyć z niechcianymi, fałszywymi lub zainfekowanymi wirusem wiadomościami, jakie codziennie rozsyłają polskie komputery. Jesteśmy w światowej czołówce pod względem produkcji spamu.

Codziennie z polskich komputerów na cały świat rozsyłanych jest kilkaset tysięcy niechcianych, a czasem także niebezpiecznych mejli. Według raportu firmy Symantec aż 4 proc. światowego spamu pochodzi z Polski, co daje nam trzecie miejsce w światowym rankingu. Więcej pocztowych śmieci produkuje się tylko w USA i Brazylii.

"Pokaż jej, kto jest prawdziwym mężczyzną", "Pielęgniarki poszukiwane do pracy", "Cześć, kochanie" - takie fałszywe mejle otrzymują codziennie Polacy na swoje skrzynki pocztowe. Są w ten sposób zachęcani do kupna viagry, dostają oferty pracy oraz informacje, że wygrali atrakcyjny sprzęt RTV w konkursie. Prosi się ich również, by otworzyli załącznik, który jest zainfekowany wirusem. "To spam i co ważne, to tylko mała jego część. Resztę udało się wyłapać operatorowi" - tłumaczy Przemysław Krejza, szef Instytutu Informatyki Śledczej.

Według raportu firmy Symantec blisko co 20. niechciana wiadomość, jaką dostają użytkownicy komputerów na świecie, pochodzi z naszego kraju. "Najwięcej spamu pochodzi z USA i Brazylii, co wynika z faktu, że jest tam dużo internautów. U nas internautów jest mniej, ale polski sprzęt jest kiepsko zabezpieczony przed wirusami i koniami trojańskimi. A przejęty w ten sposób komputer służy przestępcom do rozsyłania spamu" - mówi Maciej Iwanicki, inżynier systemowy firmy Symantec. Jego zdaniem przeciętny użytkownik nie wie, że z jego komputera rozsyłanych jest nawet po kilkaset fałszywych wiadomości dziennie.

Problem jest poważny, bo - jak szacują eksperci - aż 86 proc. wszystkich wiadomości wysyłanych na świecie to właśnie spam. "Na dodatek cyberprzestępcy stosują coraz bardziej wyrafinowane techniki, by odbiorca mejli nie domyślił się, że informacje są fałszywe. Spam udaje komunikaty o niedostarczonym mejlu, oferty pracy czy życzenia. Ludzie nieświadomie otwierają je, klikają w załączniki i infekcja się rozszerza" - tłumaczy Iwanicki.

Wojnę wydało spamowi Ministerstwo Infrastruktury. W opublikowanym niedawno projekcie nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego pojawił się pomysł, by stworzyć w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej specjalne centrum kontroli spamu. Wszyscy operatorzy internetowi mieliby zawiadamiać o odkrytych przypadkach, a nieświadomym spamerom dostarczać bezpłatne oprogramowanie, które chroni sprzęt przed przejęciem przez hakerów. Internauta miałby dwa dni na usunięcie nieprawidłowości. Gdyby tego nie zrobił, operator miałby obowiązek znacznie ograniczyć przepustowość jego łącza. Tak by praktycznie już nic nie udało się wysłać. "Każda metoda walki z tym problemem jest dobra, ale najważniejsze jest edukowanie użytkowników. Bo tylko oni mogą skutecznie zlikwidować spam" - uważa









Reklama