- Zerwałem umowę z redakcją, co zdarzyło mi się po raz pierwszy. Przyczyną było inne widzenie rzeczywistości - mówi dziennik.pl Piotr Najsztub. Z wydawnictwem wiązały go roczne kontrakty - teraz umowa miała wygasać z końcem czerwca.
Dopytywany, co kryje się pod stwierdzeniem inne widzenie rzeczywistości, wskazuje m.in. na fakt, że z redaktorem naczelnym od jakiegoś czasu nie zgadzali się z kim i o czym rozmawiać. - W szczegóły nie chcę w wnikać. Moja ostatnia rozmowa z nim trwała 16 sekund - mówi tylko.
Czy chodziło o sprawę Wojciecha Fibaka i Sławomira Nowaka, które opisał w ostatnich numerach "Wprost"? - Swoje uwagi krytyczne zgłaszam redakcyjne, a nie publicznie, za pośrednictwem mediów. Taką mam zasadę - ucina dalsze pytania.
Co dalej będzie robił Piotr Najsztub, nie wiadomo. Jak sam przyznaje, jak na razie, chce zrobić sobie wakacje. - Od 15 lat co tydzień robię jeden, a bywa, że i dwa wywiady - mówi.
- Czy gdybym dostał propozycję pracy od konkurencji, to bym z niej skorzystał? Nie wiem. Nikt mi na razie nic nie zaproponował - deklaruje. I podkreśla przy tym, że w wojnach plemiennych pomiędzy np. tygodnikami nie brał udziału. Te - jego zdaniem - toczą między sobą - redaktorzy naczelni.
- Na dziś jestem restauratorem - kwituje.
Piotr Najsztub jest współwłaścicielem stołecznej restauracji "Przegryź". Z tygodnikiem "Wprost" pracował od czerwca 2010 roku. Wcześniej związany był m.in. z tygodnikiem "Przekrój" i "Gazetą Wyborczą". Prowadził także programy w: TVP, TVN i TVN Style.
Z tygodnikiem "Wprost" nie pracują już także m.in. prof. Marcin Król i Tomasz Jastrun.