Polski pistolet VIS wz. 1935 to jedna z niekwestionowanych legend przedwojennej Polski i realny dowód na to, że rodzimi specjaliści nie tylko umieli, ale i konstruowali broń na najwyższym, światowym poziomie. Choć początek jego historii to przełom dekad dwudziestolecia międzywojennego, to warto cofnąć się do pierwszych lat II Rzeczypospolitej.
Wraz z zakończeniem walki o jej granice pojawił się problem zunifikowania uzbrojenia odtworzonego Wojska Polskiego. Sytuacja była bardzo skomplikowana broń posiadana przez naszych żołnierzy pochodziła z trzech, różnych zaborczych państw, przybyła też m.in. z Armią Hallera z Francji. W konsekwencji Wojsko Polskie posiadało wiele różnych karabinów i aż kilkadziesiąt rozmaitych wzorów pistoletów oraz rewolwerów. Jeśli uświadomimy sobie, że to uzbrojenie wymagało także zaopatrywania w odpowiednio zróżnicowaną amunicję, zbliżymy się do poznania rozmiarów problemu, przed jakim stał wówczas nasz kraj.
W pierwszej kolejności rozwiązano kwestię broni długiej, przyjmując na uzbrojenie karabiny systemu Mauser. Natomiast problem pistoletu cały czas czekał na pozytywne zakończenie.
Rysunek techniczny w dwa dni
Reklama
W wyniku przeciągających się testów i zorganizowanego konkursu wytypowano ostatecznie dwie główne propozycje. Były nimi czechosłowacki pistolet ČZ oraz belgijski Browning. W 1929 r. Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu wskazał w końcu na ten ostatni. Wówczas niespodziewanie do gry postanowił włączyć się pracownik Państwowych Wytwórni Uzbrojenia, inż. Piotr Wilniewczyc. Rozumiejąc, że produkcja broni regulaminowej dla armii to sprawa wagi państwowej oraz wielkie pieniądze, stwierdził, że ma dużo lepszą ofertę i to w dodatku polską. Aby przekonać decydentów do zerwania rozmów z zagranicznymi firmami przedstawił wstępny rysunek techniczny i opis nowego pistoletu, który wykonał w rekordowo krótkim czasie, podobno zaledwie dwóch dni, choć normalnie przygotowanie takiej dokumentacji zajmuje wiele miesięcy. Ten nietypowy zabieg miał uwiarygodnić tezę, że prace nad polską bronią krótką są już bardzo zaawansowane. W rzeczywistości była to nieprawda, ale fortel się udał i rozmowy z Belgami zostały zerwane. Natomiast inż. Wilniewczyc zyskał niezbędny czas na rozpoczęcie realnych działań.
Polski Colt
Prace nad nową bronią podjął wraz z dyrektorem Państwowej Fabryki Karabinów w Warszawie inż. Janem Skrzypińskim. Punktem wyjścia i silną inspiracją była konstrukcja legendarnego i pod wieloma względami przełomowego amerykańskiego Colta M 1911 kal. 11,43 mm. Oczywiście można się spierać, na ile pomysł polskich inżynierów był ich własnym, a w jakim stopniu bazował na osiągnięciach twórcy wspomnianej broni, wybitnego rusznikarza Johna Mosesa Browninga. Niemniej Wilniewczyc i Skrzypiński oparli się nie tylko na pistolecie, który ze względu na swoje zalety znajdował się na wyposażeniu armii USA jeszcze w latach 80. XX w., ale również we właściwy sposób rozwinęli i udoskonalili jego konstrukcję.
Siła atutów
Polska broń, podobnie jak Colt M 1911, była pistoletem samopowtarzalnym i działała na zasadzie krótkiego odrzutu lufy. Dostosowano ją do powszechnie używanej w Europie amunicji kal. 9 mm. W odróżnieniu od amerykańskiego pierwowzoru, VIS-a wyposażono w magazynek na osiem, a nie siedem nabojów. Zmodyfikowanie konstrukcji lufy zapewniło prostsze rozkładanie oraz większą celność. Broń była lżejsza i lepiej leżała w dłoni.
1931 r. powstał prototyp, który poddano testom. W ich wyniku postanowiono m.in. zmodyfikować zwalniacz kurka, pozwalający na bezpieczne spuszczenie tego ostatniego z nabojem wprowadzonym do komory nabojowej, bez oddania strzału. Należy podkreślić, że było to pierwsze na świecie rozwiązanie tego typu zastosowane w pistolecie wojskowym. Gotowa broń została przyjęta na uzbrojenie kadry zawodowej Wojska Polskiego 26 sierpniu 1935 r., a więc blisko sześć lat po rozpoczęciu prac. Początkowo, od pierwszych liter nazwisk twórców nazwano ją WiS, ale docelowo nazwę tę zastąpiono łacińskim słowem „vis” oznaczającym siłę. Ostatecznie w 1936 r. w Państwowej Fabryce Broni w Radomiu rozpoczęto seryjną produkcję. W ten sposób w ciągu ostatnich trzech lat pokoju, włącznie z ostatnimi egzemplarzami montowanymi już we wrześniu 1939 r., zdołano wyprodukować prawie 50 tys. sztuk pistoletu.
Niemiecki P.35 z Radomia
VIS, który jeszcze przed wybuchem wojny zyskał opinię dobrego i niezawodnego w działaniu, sprawdził się również w trakcie kampanii wrześniowej. Wydawać by się mogło, że jej tragiczny finał oznaczał zakończenie historii konstrukcji inżynierów Wilniewczyca i Skrzypińskiego, tym bardziej że powojenne Wojsko Polskie zostało, z oczywistych powodów, uzbrojone w sowiecki pistolet TT. Jednakże okupant niemiecki po zagrabieniu Fabryki Broni w Radomiu, w 1940 r. włączył ją do austriackiego koncernu Steyr-Daimler-Puch AG. W konsekwencji w drugiej połowie tego roku wznowiono wytwarzanie VIS-ów, które jednak przemianowano na P.35(p), czyli Pistole Modell 35 (polnisch).
Początkowo broń jedynie montowano ze zdobytych w 1939 r. części. Co ciekawe, oznaczało to, że przez krótki czas Niemcy wytwarzali pistolety z wybitym na nich polskim godłem państwowym i takie egzemplarze są dziś marzeniem kolekcjonerów na całym świecie. Jednak już na początku kolejnego roku uruchomiono normalną produkcję. Zdając sobie jednak sprawę ze skali oporu panującego w okupowanej Polsce, Niemcy nie zdecydowali się na wytwarzanie broni z lufami. Te ostatnie produkowano w austriackiej fabryce w Steyr, gdzie też ostatecznie kompletowano pistolety. Zabieg ten miał uniemożliwić polskiemu podziemiu wykradanie gotowego do użytku uzbrojenia.
Okupant jednak nie docenił tkwiącego w Polakach potencjału. Związani z konspiracją polscy pracownicy radomskiej fabryki z narażeniem życia rozpoczęli produkcję części do pistoletu, ze zdublowaną numeracją. Elementy te następnie były przemycane i przekazywane do struktur Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej. Zdobyte w ten sposób półfabrykaty kompletowano w konspiracyjnych rusznikarniach z pochodzącymi z wrześniowych zapasów lufami. Gdy te ostatnie wyczerpały się, wysiłkiem Teofila Czajkowskiego ps. Aleksy i inż. Ryszarda Białostockiego ps. Roberta opracowano metodę własnej produkcji tego skomplikowanego elementu. Osiągnięcie to miało tak wielką wagę, że w marcu 1943 r. Dowódca AK, gen. Stefan Rowecki „Grot” w specjalnym meldunku informował o nim Naczelnego Wodza.
Docelowo konspiracyjną produkcję luf zlokalizowano w zakładzie przy ul. Leszno 18 w Warszawie, który wytwarzał zaczepy do niemieckich bomb lotniczych. Tajną działalność prowadzono w nocy, a jej uczestnicy byli w stanie, w ciągu zaledwie jednej minuty ukryć ślady swojej aktywności.
Pistolet VIS – zarówno ten polski, jak i oceniany jako dużo mniej starannie wykonany niemiecki – był jednym z rodzajów broni krótkiej najbardziej powszechnie używanej przez Powstańców Warszawskich. Widać go na wielu fotografiach wykonanych latem 1944 r. w Warszawie. Bardzo często pojawia się również we wspomnieniach i relacjach z powstańczych walk, a nawet piosenkach. Żołnierze niemieccy zapewne o nim nie śpiewali, ale również używali tej broni, zmontowanej w austriackim Steyr.