Małgorzata Minta: Niektórzy eksperci są przekonani, że biopaliwa są zagrożeniem dla całej ludzkości. Przez nie miliony osób mają cierpieć z powodu głodu, bo zamiast nadającego się do jedzenia zboża będzie się uprawiać inne rośliny. Co pan na to?
Mark Ginsberg: W Stanach Zjednoczonych kilka lat temu, kiedy do benzyny zaczęliśmy powszechnie dodawać biokomponenty, głównie etanol, zaobserwowaliśmy pewien wzrost cen kukurydzy. Było to jednak wynikiem spekulacji, według których miało zabraknąć kukurydzy do jedzenia. Ale nikt u nas nie głoduje. Z obliczeń specjalistów wynika, że nie naruszając obszaru zajmowanego obecnie w USA przez rolnictwo spożywcze, moglibyśmy siać tyle roślin na biopaliwo, by zastąpić nimi jedną trzecią ropy zużywanej przez transport. Jeśli udałoby się nam podnieść wydajność upraw oraz opracować nowe odmiany roślin, ta ilość mogłaby wzrosnąć nawet do dwóch trzecich. W wielu krajach sporo ziemi zajmują nieużytki - je także można by wykorzystać na potrzeby biorafinerii.
Jakie rośliny wykorzystuje się obecnie do produkcji biopaliw?
Głównie kukurydzę i trzcinę cukrową. Jesteśmy jednak bardzo entuzjastycznie nastawieni do tzw. biopaliw drugiej generacji, wytwarzanych z roślin, których się nie je. Chodzi tu o różne gatunki traw, szybko rosnące drzewa czy odpady roślinne, np. same łodygi i liście kukurydzy. Można z nich robić m.in. etanol celulozowy. W ten sposób zasoby zbóż nie ucierpią na rozwoju przemysłu produkcji biopaliw.
Biopaliwo można też robić ze zwykłych odpadków, które codziennie wyrzucamy do kosza?
Tak. Niektóre z nich można przerobić na etanol. Inne da się spalać w specjalnych energociepłowniach, dzięki czemu powstanie prąd i ciepło. Są też takie, które można zamienić w tzw. biogaz. Osobiście jestem wielkim zwolennikiem idei, że wszystko jest surowcem. Nasza strategia zakłada budowę małych, lokalnych biorafinerii, które mogłyby wykorzystywać odpadki rolnicze, np. słomę oraz inne surowce pochodzenia roślinnego. Zaspokajałyby one potrzeby okolicznych mieszkańców. Wtedy paliwo do twojego samochodu byłoby robione całkiem niedaleko, np. w twoim województwie. Atutem takiego rozwiązania jest uniezależnienie się od dostaw z zewnątrz.
Ile takich lokalnych biorafinerii działa teraz w Stanach Zjednoczonych?
Och, setki, a może i tysiące. Są to małe fabryczki biopaliw. Teraz wydaliśmy pozwolenie na budowę sześciu rafinerii etanolu celulozowego, a kilka takich już istnieje. Jeśli pokażemy, że ta technologia działa, wówczas zachęcimy władze innych krajów do inwestowania w te nowe biopaliwa drugiej generacji.
W jakich krajach biopaliwa są szczególnie popularne?
W Stanach i Brazylii. W Stanach są bardzo popularne szczególnie na Środkowym Zachodzie, gdzie uprawia się dużo kukurydzy oraz zbóż ziarnistych. Tam etanol produkuje się i wykorzystuje jako paliwo już od kilkudziesięciu lat. Co ciekawe, wielkim zwolennikiem używania biopaliw był pionier motoryzacji Henry Ford. Uważał, że jego samochody będą w przyszłości napędzane właśnie etanolem. Co do Brazylii, to chce być ona „Arabią Saudyjską etanolu”. Tam do produkcji biopaliwa używa się głównie trzciny cukrowej. Coraz więcej biorafinerii powstaje także w Europie, co bardzo mnie cieszy.
Gdzie najczęściej używa się biopaliw? Czy stosuje się je w zwykłych samochodach osobowych, czy raczej w transporcie publicznym?
To zależy od kraju. W przeciwieństwie do Europy w Stanach nie są popularne paliwa z grupy bio-olei, np. olej napędowy z rzepaku. Jednak moim zdaniem i tak wkrótce będziemy u nas coraz częściej widywać duże pojazdy, na przykład autobusy czy ciężarówki napędzane takim właśnie paliwem.
W Stanach na stacjach można zazwyczaj kupić paliwo E10, które posiada 10-proc. domieszkę etanolu. Co ważne, to paliwo wlewa się do baków normalnych, niemodyfikowanych samochodów, takich samych jak te, które jeżdżą po Europie. A przypomnę, że europejskie koncerny motoryzacyjne twierdzą, że ich auta nie mogą jeździć na mieszanym paliwie, nawet z 5-proc. dodatkiem etanolu, bo to szkodzi silnikowi. A przecież te same samochody jeżdżą u nas i mają się całkiem dobrze, mimo większej ilości dodatków biologicznych. Ba, uważamy, że nic by się nie stało, gdyby do baku wlewać paliwo z 15-, a może nawet 20-proc. domieszką etanolu. I to bez modyfikacji silnika. Po wspomnianym już Środkowym Zachodzie jeździ wiele samochodów na paliwo E85, gdzie aż 85 proc. składu mieszanki stanowi etanol. Firma General Motors zbudowała aż 2 mln takich aut osobowych. Są naprawdę niezawodne.
Mark Ginsberg, członek Rady Dyrektorów Biura Wydajności Energetycznej i Energii Odnawialnych Amerykańskiego Departamentu Energetyki