Ustawa o pracownikach urzędów państwowych i akty wykonawcze do niej kompromitują demokratyczne państwo. Kluczowe dla funkcjonowania kraju instytucje podlegają przepisom rodem z najmroczniejszych lat PRL, bo powstałych w 1982 roku.
Ustawowe relikty rodem z głębokiego socjalizmu dotyczą kancelarii Sejmu, Senatu i prezydenta RP, a nawet Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego czy IPN. Ustawa o pracownikach urzędów państwowych powstała w 1982 r. i do tej pory nikt nie pokusił się o wprowadzenie radykalnych zmian do niej i do rozporządzeń wydanych na jej podstawie. Bo uznawana jest za niczyją.
Oto niektóre z obowiązujących przepisów żywcem wyjęte z innej epoki:
● 1 maja i 22 lipca premier może nadawać odznaki „Zasłużony Pracownik Państwowy”;
● w ocenie kwalifikacyjnej pracownika mianowanego należy uwzględnić m.in. przestrzeganie zasad praworządności socjalistycznej;
● z powodu braku odpowiednich przepisów lustracyjnych przy ustalaniu dodatku za wieloletnią służbę wlicza się okresy pracy m.in. w Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz organach bezpieczeństwa państwa, w tym między innymi Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, Służbie Bezpieczeństwa MSW, Akademii Spraw Wewnętrznych, Zwiadzie Wojsk Ochrony Pogranicza, Wojskowej Służbie Wewnętrznej, Głównym Urzędzie Kontroli Publikacji Prasy i Widowisk (cenzurze), oraz Urzędzie do spraw Wyznań;
● teoretycznie możliwe jest przyznawanie odznaki za zasługi w realizacji zadań administracji państwowej pracownikom Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk.