– Jeżeli rząd powinien zajmować się problemem bezrobocia, czyli sytuacją, w której jakiś człowiek nie ma pracy, to dlaczego nie miałby się zajmować problemem „bezkobiecia”, czyli sytuacją, w której jakiś mężczyzna nie ma kobiety? – te słowa Konrada Berkowicza z Konfederacji wzbudziły burze w sieci.

Reklama

Przecież to jest palący problem wielu mężczyzn. No i mielibyśmy wtedy w telewizji co jakiś czas taką informację, że w pierwszym kwartale 2020 roku problem "bezkobiecia" wzrósł aż o 13 proc. Opozycja twierdzi, że jest to wynikiem nieudolności rządu i zapowiada, że jak dojdzie do władzy, sfinansuje z budżetu państwa darmowe lekcje podrywania i kursy przygotowujące do współżycia - mówił poseł na nagraniu, które zamieścił na swoim Twitterze.

"Niektórzy nie zrozumieli ironii w moim ostatnim wpisie, ani nie wysłuchali całości mojej wypowiedzi. Jeśli z tezy A (zajmowanie się bezrobociem) da się wyprowadzić kompletnie absurdalną tezę B (zajmowanie się "bezkobieciem” to świadczy tylko o absurdalności tezy A!” – napisał Berkowicz na Twitterze.

Reklama