W czwartek - w Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP - prezydent złożył wieniec przed pomnikiem Rzezi Wołyńskiej w Warszawie.
W zeszłym roku hołd ofiarom zbrodni, ludobójstwa na Wołyniu oddaliśmy tam, gdzie były polskie wsie, polskie miasteczka, gdzie ludzie zostali pomordowani, gdzie bardzo często po tamtych straszliwych wydarzeniach nie pozostało dosłownie nic. Stąd to symboliczne złożenie w zeszłym roku wieńca po prostu w polu, gdzie kiedyś były polskie gospodarstwa - powiedział.
Jeżeli dzisiaj mówimy o budowaniu relacji pomiędzy naszymi narodami, pomiędzy narodem polskim a ukraińskim, jeżeli dzisiaj mówimy o budowaniu relacji pomiędzy naszymi państwami, a bardzo mocno chcę podkreślić, że chcemy – i mnie ogromnie na tym zależy – żeby te relacje były jak najlepsze, to jedna rzecz jest pewna; potrzebujemy pamięci po to, żeby coś takiego, co wtedy się zdarzyło, nigdy więcej nie powtórzyło się pomiędzy naszymi narodami, naszymi państwami, ale żeby ta pamięć mogła być realizowana i żeby serca, i żal mogły się uspokoić, mogły zostać ukojone - stwierdził.
Dodał, że aby nie było "złej pamięci, czyli wrogości, potrzebne jest upamiętnienie". A warunkiem upamiętnienia jest to, żeby strona ukraińska zgodziła się na przeprowadzenie ekshumacji, po to żeby można było oznaczyć groby, żeby potomkowie znali te miejsca, w które mogą pojechać, gdzie mogą zapalić znicz, złożyć kwiaty, gdzie mogą się pomodlić, gdzie mają miejsce na chwilę refleksji, wspomnienia o swoich bliskich. Te relacje na przyszłość na tym musimy budować - podkreślił.
Dodał, że prosił o to, podczas spotkania w Brukseli, prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Mam nadzieję, że w przyszłości będzie to możliwe, żeby właśnie można było te badania realizować i żebyśmy mogli uczcić oczywiście tych, którzy zostali pomordowani też, ale także i tych, którzy nieśli pomoc. I to nie tylko po stronie polskiej, ale także po stronie ukraińskiej też są tacy, którzy nie odmówili pomocy, którzy ryzykując życie, ratowali swoich sąsiadów i pamięć o tych ludziach w tym kontekście również jest czymś niezwykle ważnym, bo to są wspaniałe przykłady braterstwa pomiędzy naszymi narodami, tego dobrego, najlepiej pojętego sąsiedztwa, i to także koniecznie musimy pokazywać - powiedział.
Prezydent wyraził nadzieję, że "pamięć o zbrodni na Wołyniu przerodzi się także i we wspomnienie dobra, serca, myślę, że zależy na tym nam, jak i naszym sąsiadom z Ukrainy".
Przed pomnikiem Rzezi Wołyńskiej harcerze z Warszawy i Mińska Mazowieckiego zapalili znicze.
11 lipca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. To święto poświęcone pamięci ofiar rzezi wołyńskiej, ustanowione na mocy uchwały Sejmu z 22 lipca 2016 roku.
Święto jest związane z rocznicą wydarzeń z 11 i 12 lipca 1943 r., kiedy UPA dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców w ok. 100 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim. Wykorzystała gromadzenie się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. Badacze obliczają, że tylko tego jednego dnia mogło zginąć około 8 tys. Polaków – głównie kobiet, dzieci i starców. Akcja UPA była kulminacją trwającej już od początku 1943 r. fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domów, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło około 100 tys. Polaków. Sprawcami zbrodni wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Stepana Bandery i podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia, dowodzona przez Romana Szuchewycza.
Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r.(PAP)