"Gazeta Wyborcza" podkreśliła, że jako pierwsza ujawnia "najnowsze opinie zagranicznych specjalistów i ustalenia Zespołu Śledczego nr 1 o tym, jak badano obecność materiałów wybuchowych na szczątkach samolotu". To - jak zaznaczono - wyniki ekspertyz trzech zagranicznych laboratoriów badających próbki wraku tupolewa, który w 2010 r. rozbił się w Smoleńsku.

Reklama

"Wnioski: są, lecz śladowe, ilości materiałów wybuchowych, ale nie było wybuchu" - podkreśliła "GW".

Trotyl na wraku tupolewa? Nowe ustalenia śledczych

Według gazety, zachodni eksperci, którym Zespół Śledczy nr 1 zlecił badania, stwierdzili w przesłanych niedawno opiniach m.in., że "niezwykle niski poziom materiałów wybuchowych wykrytych na przedmiotach, pochodzących z rozbitego samolotu, pozwala racjonalnie wykluczyć, że są to pozostałości po eksplozji". "Nie znaleźli też śladu materiałów wybuchowych na ciałach ofiar katastrofy" - dodała.

"GW" przypomniała też, że do dziś trwa śledztwo w sprawie rozbicia się 10 kwietnia 2010 r. podchodzącego do lądowania w Smoleńsku rządowego samolotu, co spowodowało śmierć 96 osób, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. Prokuratura - jak przypomniała gazeta - od początku zakładała trzy wersje przyczyn tragedii: błąd człowieka, techniczna awaria samolotu i sabotaż.