Chodzi o 1,95 mld zł, z których większość przypadłaby TVP.
W poniedziałek 2 marca związki zawodowe dowiedziały się od prezesa Jacka Kurskiego i dyrektora ds. korporacyjnych Stanisława Bortkiewicza, że jeśli telewizja otrzyma te pieniądze, jej sytuacja będzie świetna i do zwolnień nie dojdzie. Jednak w przeciwnym razie władze spółki nie będą miały innego wyjścia. Skali redukcji nie podano.
Los rekompensaty jest w rękach prezydenta Andrzeja Dudy, który do 6 marca musi zdecydować, czy podpisze ustawę przekazującą telewizji i spółkom radia publicznego w tym roku 1,95 mld zł z budżetu państwa – w formie obligacji – tytułem rekompensaty za osoby zwolnione z płacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego.
Rząd PiS w ten sposób zasila media publiczne od 2017 r. Wyniki finansowe TVP z ostatnich lat wskazują, jak bardzo telewizja uzależniła się od tych środków. Jak pisaliśmy w DGP, po trzech kwartałach 2019 r. telewizja zanotowała wprawdzie 1,8 mld zł przychodów (o 21 proc. więcej niż rok wcześniej), a jej zysk netto wzrósł do 159,4 mln zł. Problem w tym, że wzrost był przede wszystkim skutkiem transferów z państwowej kasy.
Mimo to TVP stale zwiększa koszty. O ile jeszcze w 2017 r. wynosiły one 1,69 mld zł, to w 2018 r. przekroczyły 2,07 mld zł – a kolejne ok. pół miliarda więcej spółka postanowiła wydać w 2019 r.
Główną pozycją kosztów TVP są wynagrodzenia i świadczenia na rzecz pracowników – na 2019 r. były planowane w kwocie ponad 640 mln zł, czyli 20 proc. więcej niż w poprzednim roku. Wynika to m.in. ze wzrostu zatrudnienia: na koniec września 2019 r. było w telewizji 2824 pracowników – 80 więcej niż w 2018 r. Prawie 28 nowych etatów dostali dziennikarze.
Spotkanie dotyczące zwolnień grupowych ma się odbyć 2 marca o godz. 14.