Engels za przyczyny tej sytuacji podaje "popularność marksizmu wśród elit intelektualnych, przebiegłą politykę uniwersytecką lewicowych polityków, powolny +marsz przez instytucje+ wykładowców i profesorów skłaniających się na lewo, podporządkowanie uniwersytetów funduszom coraz bardziej zideologizowanych korporacji i, oczywiście, konsekwencje 1968 r. dla kultury masowej".

Reklama

Każdy, kto śledził rozwój świata akademickiego w ostatnich latach, zwłaszcza w świecie anglosaskim, nie mógł nie zauważyć, że doszło do takiej ideologizacji badań i nauczania, która jeszcze 20 lat temu byłaby uważana za absurdalną - uważa badacz.

Jednym z przykładów tego zjawiska według Engelsa, wykładowcy Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego, jest fakt, że "to, co przez dziesięciolecia, a w niektórych przedmiotach przez wieki, uważano za klasyczny materiał dydaktyczny, potępia się teraz i odrzuca jako mizoginistyczne i rasistowskie idee +starych białych mężczyzn+".

W to miejsce na pierwszy plan wysunięto trzeciorzędnych autorów i anachroniczne zagadnienia badawcze, które choć nie oferują zbyt wielu nowych spostrzeżeń i nie są na tyle ważne, by zachodnie dziedzictwo naukowe uczynić pożytecznym dla kolejnego pokolenia, cieszą się najwyższą polityczną ochroną i pozwalają niektórym badaczom udowodnić, jak bardzo znajdują się po (rzekomo) +właściwej stronie+ historii - przekonuje.

Jak twierdzi, "w nowej dominującej w badaniach i nauczaniu ideologii stara marksowska +walka klas+ została oczywiście powoli zastąpiona nowym słownictwem".

Dawny proletariat stworzył przestrzeń dla niezliczonych +mniejszości+ seksualnych, religijnych i etnicznych, które muszą być chronione przed +wyzyskiem+ już nie kapitalizmu, ale +kolonializmu+, +toksycznej męskości+ lub +białej supremacji+, a uniwersytety są kluczowym elementem w tej ideologicznej bitwie - utrzymuje Engels.

Reklama

Cenzura?

Jako przykład podaje "teksty Platona, Owidiusza, Chaucera czy Dantego, które +obrażają+, ponieważ są (rzekomo) faszystowskie, mizoginiczne, rasistowskie lub islamofobiczne, otrzymują +ostrzeżenia+, są cenzurowane lub nawet usuwane".

Uniwersytety deklarują się jako +bezpieczne przestrzenie+, gdzie każdy, kto udaje, że czuje się +urażony+ poglądem odbiegającym od poprawności politycznej, jest automatycznie uznawany za +ofiarę agresji+, publikowane jest tylko to, co zostało zaklasyfikowane jako nienaganne przez wysoce upolitycznione procesy recenzowania, a fundusze na projekty są zatwierdzane tylko wtedy, gdy zawierają odpowiednie hasła, takie jak +różnorodność+, +migracja+, +tolerancja+, +przywilej+, +płeć+, +klimat+ lub +inkluzywność+ - wylicza Engels, który od 2018 r. jest głównym analitykiem Instytutu Zachodniego w Poznaniu.

Wolne stanowiska są w dużej mierze rozdzielane wśród członków różnych mniejszości w celu wypełnienia absurdalnych z góry narzuconych parytetów, a nawet ci, którzy jeszcze wczoraj myśleli, że mają stałą posadę mogą ją teraz stracić, jeśli nie będą regularnie dostarczać dowodów na publikacje i finansowanie związane z właściwą czołobitnością ideologiczną - dodaje Engels.

Według historyka dzisiejsze uczelnie "zbierają w ten sposób owoce relatywizmu i liberalizmu".

Ogromne szkody w naukach społecznych spowodowała idea (Karla) Poppera o tym, że również w humanistyce tylko to, co jest całkowicie falsyfikowalne, jest naprawdę +naukowe+, ponieważ zastąpiła ona poszukiwanie prawdy częstotliwością cytowania i wyliczaniem bibliometrii oraz stworzyła sytuację nieustannej rywalizacji akademickiej, w której króluje prawo silniejszego, czyli politycznie bardziej poprawnego uczonego - ocenia Engels.

Negowana jest Prawda, uważana za czysto tymczasową decyzję większości, a finansowanie badań stało się rywalizacją o pieniądze +wolnego biznesu+ i upolitycznionych finansów - dopowiada.

Zdaniem Engelsa "katastrofalną konsekwencją" tego stanu rzeczy jest to, że "naukowcy zostali zmuszeni przez swoje uniwersytety, najpierw by stać się menadżerami, potem ideologicznymi lizusami, żeby w ogóle móc działać".

Uczony jest przekonany, że "w pierwszej kolejności potrzebne byłoby radykalne nowe podejście do tego, czym ma być nauka, nowa +karolińska+ reforma nauczania, która ponownie w centrum postawi wolność i bezpieczeństwo uczonego, gwarancję jego niepodważanego zainteresowania kwestiami fundamentalnymi i scalenie jego badań z nadrzędnym dążeniem do prawdy i piękna, a tym samym powróci do sensu oryginalnego holistycznego +universitas+".

Jednocześnie Engels wątpi, by taka reforma mogła wyjść ze strony samych uczelni, ponieważ "system jest zmanipulowany i skostniały".

Jedyną nadzieją jest powołanie zupełnie nowych instytucji i uczelni, usytuowanych poza istniejącym systemem i powoli przyciągających i kształcących nową elitę - twierdzi.