Ustawę do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżyli posłowie Lewicy, argumentując, że odbiera ona emerytom prawa nabyte i stosuje odpowiedzialność zbiorową. A to - ich zdaniem - jest wbrew konstytucji.
Sędziowie dziś przyjrzą się tej sprawie. Rozprawie przewodniczy prezes Trybunału Bohdan Zdziennicki, sędzią-sprawozdawcą jest Andrzej Rzepliński. Salę rozpraw wypełniła tłumnie publiczność, wśród których jest wielu byłych oficerów służb Polski Rzeczpospolitej Ludowej, między innymi ostatni szef wywiadu PRL gen. Henryk Jasik, a także byli szefowie MSW z lat 90. - Krzysztof Kozłowski i Andrzej Milczanowski.
W swej skardze posłowie Lewicy podnoszą, że prawo do emerytury jest konstytucyjnym prawem jednostki, do którego odnosi się zasada ochrony "praw słusznie nabytych". Według Lewicy, ustawa rażąco obraża zasadę zaufania obywatela do państwa, z której wynika zakaz tworzenia przepisów "rażąco niesprawiedliwych". Zdaniem skarżących, ustawa uznała, że wszyscy pełniący służbę w organach bezpieczeństwa PRL nie zasługują na uprawnienia ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym. Lewica uznaje to za przejaw odpowiedzialności zbiorowej i przyjęcia zasady domniemania winy.
Zdaniem Lewicy, ustawa "nosi znamiona represyjności", bo arbitralnie stwierdza, iż wszyscy funkcjonariusze organów bezpieczeństwa PRL działali przeciw wolności narodu, wobec czego podlegają sankcji obniżenia emerytury. Według Lewicy, ustawa narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności, bo wprowadza "wygórowaną sankcję" wobec osób, którym nie sposób zarzucić jakiekolwiek przewinienia, oprócz bycia funkcjonariuszami przed 1990 r. Zdaniem Lewicy, ustawa narusza ponadto konstytucyjną zasadę równości, bo nie rozróżnia między osobami, które uzyskały świadczenia emerytalne przed i po 1990 r.
Zdaniem posłów PO, autorów ustawy ze stycznia 2009 r., jest ona zgodna z konstytucją, a esbeckie emerytury nie są "prawami słusznie nabytymi". Według PO, zasady sprawiedliwości społecznej naruszał fakt, że funkcjonariusze służb specjalnych PRL dostawali wyższe świadczenia niż zwykli emeryci, którzy często byli ich ofiarami. W preambule ustawy zapisano, że "funkcjonariusze organów bezpieczeństwa pełnili swoje funkcje bez ponoszenia ryzyka utraty zdrowia lub życia, korzystając przy tym z licznych przywilejów materialnych i prawnych w zamian za utrwalenie nieludzkiego systemu władzy". Podkreślono też, że samozwańcza Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego służyła utrwalaniu systemu komunistycznego w Polsce.
Czytaj dalej >>>
Wcześniej szacowano, że świadczenia dla b. oficerów mają się zmniejszyć o ok. 600 mln zł rocznie. Politycy PO zapowiadali, że część oszczędności trafi do "pokrzywdzonych przez PRL". Teraz oficerowie cywilnych służb specjalnych PRL dostają niższe świadczenia - obliczane według wskaźnika w wysokości nie jak dotychczas 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944 - 1990, lecz 0,7 proc. Przeciętny emeryt (lub wdowa po nim) stracił ok. tysiąca zł. Przywileje za służbę w PRL stracili także ci funkcjonariusze SB, którzy w 1990 r. zostali pozytywnie zweryfikowani i przyjęci do Urzędu Ochrony Państwa - np. szefowie UOP gen. Gromosław Czempiński i gen. Andrzej Kapkowski. Krytykowali to Kozłowski i Milczanowski, szefowie MSW po 1990 r., wywodzący się z opozycji z lat PRL.
Członkom WRON emerytura wojskowa naliczana jest teraz po 0,7 proc. podstawy wymiaru za rok służby w wojsku - począwszy od 8 maja 1945 r. WRON - administrująca od grudnia 1981 r. do lipca 1983 r. stanem wojennym - składała się z 22 wyższych wojskowych (część już nie żyje). Jak informował MON, przeciętne świadczenie emerytalne tych osób wynosiło dotychczas 8495 zł, a teraz - ok. 4143 zł (brutto).
Szef WRON gen. Wojciech Jaruzelski - sądzony za bezprawne wprowadzenie stanu wojennego w 1981 r. - dostawał dotychczas ponad 8 tys. zł emerytury "generalskiej", co ustawa zmniejszyła o połowę. Mówił on, że nie skorzysta z emerytury, jaka przysługuje mu jako b. prezydentowi RP z lat 1989-1990. SLD i b. prezydent Aleksander Kwaśniewski prowadzili kampanię przeciw odebraniu mu wyższej emerytury.
Od Nowego Roku obniżono świadczenia ok. 24 tys. świadczeniobiorcom zakładu emerytalno-rentowego MSWiA - podała rzeczniczka resortu Małgorzata Woźniak. 5,7 tys. z nich to wdowy i inni bliscy osób już nieżyjących, a uprawnionych do wyższych świadczeń. W sumie ma je stracić ok. 34 tys. osób pobierających świadczenia z MSWiA (są oni większością osób, które miała objąć ustawa). Część b. esbeków - nie wiadomo ilu - dostaje świadczenia z odrębnych zakładów emerytalnych ABW i AW. Są to ci, którzy pozytywnie przeszli weryfikację i zostali przyjęci w 1990 r. do UOP, utworzonego wtedy w miejsce SB, a odeszli na emeryturę albo z niego, albo z ABW i AW utworzonych w 2002 r. w miejsce UOP.
Czytaj dalej >>>
Jak podała Woźniak, najwyższe świadczenie brutto po weryfikacji to ok. 8 tys. brutto. Na obniżce świadczeniobiorcy stracili nawet do 4 tys. zł. MSWiA nie umiało podać, jakie dziś jest średnie uposażenie b. esbeka. "Ono nie może być niższe niż 675,10 zł" - podkreśliła Woźniak. 7,1 tys. świadczeniobiorców MSWiA odwołało się już do sądów od decyzji o obniżce świadczeń.
Obniżka nie dotyczy tych, którzy mają renty inwalidzkie. PiS podkreślał, że wadą ustawy jest fakt, iż nie objęła ona służb specjalnych wojska PRL.
W związku z ustawą, IPN od marca 2009 r. rozpatrzył zapytania dotyczące ponad 194 tys. świadczeniobiorców. Instytut przekazał właściwym organom emerytalnym zaświadczenia o przebiegu służby funkcjonariusza, wraz z informacją, czy z dostępnych materiałów wynika, że "podjął on współpracę i czynnie wspierał osoby lub organizacje działające na rzecz niepodległości Państwa Polskiego" (wtedy zachowuje wyższe świadczenie). IPN zapowiadał, że esbeckie świadczenia ma stracić w sumie 41 tys. osób.
W listopadzie 2009 r. prezes IPN Janusz Kurtyka ujawnił, że esbecy, których akta znajdują się w tajnym tzw. zastrzeżonym zbiorze IPN (są tam akta aktualne dla bezpieczeństwa państwa), nie stracą wyższych świadczeń, bo Instytutowi nie wolno udzielać ich akt organom emerytalno-rentowym. Chodzi o ok. 2 tys. funkcjonariuszy. Trwają działania w celu udostępnienia zawartości akt wobec nich.
Odbieranie przywilejów emerytalnych służb PRL ma swą historię. W grudniu 1992 r. Sejm przyjął ustawę odbierającą tzw. emerytury mundurowe funkcjonariuszom PRL stosującym represje, ale prezydent Lech Wałęsa zawetował ją, a weta nie zdołano oddalić. W grudniu 1997 r. rząd koalicji AWS-UW przeforsował zmiany zasad waloryzacji emerytur mundurowych, które skutecznie zawetował Aleksander Kwaśniewski.
Od 1998 r. można zaś odbierać wyższe emerytury sędziom i prokuratorom, którzy w latach 1944-56 pracowali w NKWD, UB, Informacji Wojskowej i innych organach represji PRL i ZSRR. TK nie zakwestionował tego rozwiązania, które zaskarżył prezydent Kwaśniewski. Prawo do wyższych emerytur tracą też sędziowie, którym dowiedzie się, że w PRL łamali zasadę niezawisłości. Ponadto można odbierać lepszą emeryturę wojskową, jeśli danej osobie udowodni się, że w latach 1944 - 1956 w związku ze służbą w Informacji Wojskowej, prokuraturze wojskowej lub sądach wojskowych, represjonowała działających na rzecz niepodległości.