Kluby PSL, PiS, RP i SP opowiedziały się za odrzuceniem projektu ustawy (autorstwa PO) o fundacjach politycznych. Za dalszymi pracami nad projektem obok PO jest SLD, ale - jak podkreśla - ma do niego wiele zastrzeżeń. O dalszych losach projektu Sejm zdecyduje w piątek.
PO i SLD dysponują w sumie 231 głosami w Sejmie - zatem wiele zależy od frekwencji podczas piątkowych głosowań. Tym razem koalicjant nie popiera projektu Platformy.
Pierwotnie projekt PO nakładał na partie obowiązek przekazywania 25 proc. otrzymywanej przez nie subwencji budżetowej na fundacje, odgrywające rolę think-tanków. W ramach autopoprawki Platforma złagodziła ten zapis; partie miałyby przeznaczać na think-tanki od 5 do 25 proc. subwencji.
Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, partia polityczna, która otrzymuje subwencję, obowiązana jest przekazywać od 5 do 15 proc. tej kwoty na tzw. fundusz ekspercki. PO proponuje, aby fundusz ten zastąpiły właśnie fundacje polityczne, tzw. think-tanki.
PO przekonuje, że fundacje ułatwią współpracę z ekspertami, czy niezależnymi ośrodkami, a także przysłużą się poprawie jakości debaty publicznej. Krystyna Skowrońska (PO) oceniła podczas pierwszego czytania projektu ustawy, że zapewnia on również przejrzystość finansowania fundacji, które pełnić mają nie tylko rolę wsparcia partii politycznych, ale również działać szerzej, np. na rzecz promowania wartości demokratycznych. PO podkreśla też, że fundacje prowadziłyby działalność we własnym imieniu i na własny rachunek, podczas gdy fundusz ekspercki nie jest odrębnym bytem, a jedynie wyodrębnioną kwotą w finansach partii.
Marek Ast (PiS) oświadczył, że PiS już teraz - bez tworzenia odrębnych bytów prawnych - realizuje zadania, jakie miałyby spełniać fundacje polityczne. Pojawia się pytanie o intencje - ocenił Ast, zarzucając PO, iż projekt ten jest kolejnym - po tym ograniczającym finansowanie partii z budżetu - wymierzonym w partie opozycyjne. Pytał też, czy PO swoim projektem chce stworzyć możliwość dodatkowych dochodów dla swoich funkcjonariuszy partyjnych. Argumentując, że ustawa o fundacjach byłaby zupełnie niepotrzebna Ast złożył wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Odrzucenia projektu chce też Ruch Palikota. Artur Dębski (RP) zapowiedział, że jego klub złoży w najbliższych dniach własny projekt ustawy o finansowaniu partii politycznych, który ustanowi limit 0,5 proc podatku (liczonego od pensji minimalnej), jaki obywatele będą mogli przeznaczać na partie polityczne.
Projekt krytykuje również koalicyjne PSL. Kochany koalicjancie, ale jesteś uparty. Czy naprawdę wierzycie, że fundacje poprawią jakość życia politycznego w naszym kraju? - pytał Platformę Eugeniusz Kłopotek (PSL). Ocenił, że fundacja nie będzie mogła działać niezależnie od partii, skoro to partia będzie powoływała władze fundacji. Dodał też, że fundacje mogą stać się ścieżką wyprowadzenia pieniędzy dla tych, którym nie udało się w polityce, a liczą, że uda im się przy polityce. Wybaczcie, klub PSL nie może poprzeć tego projektu, dajcie już spokój z tymi fundacjami - zakończył Kłopotek.
Z kolei Dariusz Joński (SLD) ocenił, że warto podjąć pracę nad poprawą jakości debaty politycznej w Polsce. Zapowiedział jednocześnie, że Sojusz złoży liczne poprawki do projektu. SLD opowiada się m.in. za finansowaniem fundacji bezpośrednio z budżetu, a nie z pieniędzy partii. SLD argumentuje, że poziom subwencji otrzymywanej przez poszczególne partie jest zróżnicowany, co tworzyłoby nierówność wśród fundacji.
Kolejny wniosek o odrzucenie projektu złożył również Andrzej Dera (SP). Jak przekonywał, projekt PO uzależnia fundacje od partii. Ocenił też, że fundacje nie spowodują zmiany jakościowej w polskiej polityce. Żadna fundacja nie wpłynie na Stefana Niesiołowskiego - powiedział Dera.
Według projektu PO, fundacja ma tworzyć stałe zaplecze eksperckie partii, ale również działać na rzecz promocji wartości demokratycznych, zwiększenia aktywności wyborczej obywateli i ich świadomości obywatelskiej oraz rozwoju kultury politycznej.
Fundacje miałyby składać corocznie Państwowej Komisji Wyborczej, w terminie do 30 kwietnia, sprawozdanie ze swojej działalności za rok poprzedni. Jeśli PKW odrzuci sprawozdanie, a decyzję Komisji podtrzyma Sąd Najwyższy, fundacja straci na rok prawo do otrzymywania środków z subwencji.
Fundacje nie będą mogły prowadzić agitacji wyborczej, działalności gospodarczej ani być założycielem lub wspólnikiem spółki handlowej lub cywilnej. Obok subwencji fundacje będą pozyskiwać środki na swoją działalność z darowizn, spadków, zapisów oraz dochodów z majątku. Projekt zakazuje jednocześnie fundacjom przyjmowania darowizn od osób prawnych (z wyjątkiem darowizn od fundatora), a także przeprowadzania zbiórek publicznych.
Fundacja nie może udzielać partii-fundatorowi - ani członkom tej partii i ich rodzinom - darowizn, pożyczek, poręczeń i gwarancji, ani w inny sposób zabezpieczać zobowiązań fundatora swoim majątkiem. Zgodnie z projektem, członkami władz fundacji nie mogą być osoby skazane prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo umyślne lub przestępstwo skarbowe.
Autorzy projektu przekonują ponadto, że fundacje będą mogły współpracować z niezależnymi ekspertami, czy organizacjami pozarządowymi. "Wielu ekspertów mogło unikać współpracy z funduszami eksperckimi z uwagi na to, że nie chcieli być kojarzeni bezpośrednio z jakąkolwiek partią polityczną" - czytamy w uzasadnieniu.