Panowie Redaktorzy Zbigniew Parafianowicz i Michał Potocki najwyraźniej nie doceniają zdolności analitycznych Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Głośno zastanawiają się, gdzie Sikorski odnalazł GUS Chrobrego ("Dziennik Gazeta Prawna", 25 marca 2013 r.). Dalej sugerują, że mówiąc o sile państw Grupy Wyszehradzkiej w Unii Europejskiej, minister zapomniał o traktacie lizbońskim. A konkludując, dodają, że opowiadał bajki o solidarności w Europie.
Przypatrzmy się tym zarzutom. Po pierwsze, rzeczywiście w czasach Bolesława Chrobrego nie było urzędów statystycznych. Co nie znaczy, że naukowcy nie podejmują prób oszacowania potencjału gospodarczego państw na przestrzeni wieków. Wykorzystane w przemówieniu dane opierają się na szacunkach Angusa Maddisona i Jana Luitena van Zandena, profesorów o uznanym dorobku w dziedzinie ekonomii politycznej. Przytaczane liczby wyrażone są w dolarach Ghery-Khamisa z 1990 r. - dzięki czemu dane są rzeczywiście porównywalne. Szacując potencjał gospodarczy Polski, odwoływaliśmy się do współczesnych granic naszego kraju. To oczywiste, że zaprezentowane wykresy zawierają wyłącznie wartości szacunkowe, ale przy sporządzaniu tego typu analiz aptekarska dokładność nie jest możliwa, a czasami bywa wręcz niepożądana.
Po drugie, na podstawie obecnie obowiązujących zasad głosowania w Radzie Unii Europejskiej skumulowana siła głosów państw Grupy Wyszehradzkiej równa jest sile Niemiec i Francji (Polska - 27, Czechy - 12, Węgry - 12, Słowacja - 7; Niemcy - 29, Francja - 29). Z tym wyliczeniem trudno polemizować. Prawdą jest, że na podstawie traktatu lizbońskiego w listopadzie 2014 r. system nicejski zostanie zastąpiony systemem podwójnej większości. Jednak Redaktorzy zapominają dodać, że przez kolejne trzy lata (tj. do 31 marca 2017 r.) na wniosek choćby jednego państwa członkowskiego można będzie powtórzyć każde głosowanie w Radzie i wrócić do obecnie obowiązujących zasad. A więc system nicejski będzie obowiązywał nie przez "nieco ponad rok", jak sugerują Redaktorzy, ale jeszcze przez pełne cztery lata. Porównując potencjały państw i regionów, warto też pamiętać, że nie tylko liczbą głosów mierzymy wpływy w Unii. Europa Środkowa, co wykazał minister Sikorski, jest na ścieżce trwałego rozwoju - osiąga wzrost gospodarczy znacznie przewyższający niemiecki czy francuski. Dzisiejsza przewaga gospodarcza naszych weimarskich partnerów nie jest im dana raz na zawsze.
Po trzecie - tak, dostrzegamy w Unii Europejskiej tendencje odśrodkowe. Minister w sejmowym wystąpieniu taką właśnie postawił diagnozę. Odsyłam do tekstu przemówienia. Nie falsyfikuje to tezy, że Unia pozostaje obszarem pokojowego współistnienia, współpracy i wyrównywania różnic rozwojowych, o czym świadczy chociażby niedawno przyjęta perspektywa budżetowa.
Reklama
OD REDAKCJI: Aptekarska dokładność często nie jest pożądana. W tym wypadku jednak jej zabrakło. Nawet doliczając okres przejściowy obowiązywania Lizbony, siłę Wyszehradu należy mierzyć Lizboną, a nie Niceą. Wyszehrad nicejski brzmi ładniej. Grupa wygląda potężniej. Ale tylko uwzględnienie Lizbony daje prawdziwy obraz politycznej siły regionu. Co do granic: przyznanie, że brane są pod uwagę dzisiejsze granice Polski przy obliczaniu PKB, brzmi dziwnie, jeśli uwzględni się różnice w powierzchni np. Rzeczypospolitej Obojga Narodów (990 000 km kw. w szczytowym okresie) i Polski współczesnej (312 679 km kw.). Określenie „dane szacunkowe” wydaje się tu nie do końca przekonujące.