Zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza, takie zachowanie zagraża "ładowi konstytucyjnemu" oraz "powoduje wielkie ryzyko utraty zaufania do Trybunału Konstytucyjnego".
Przywódca Polskiego Stronnictwa Ludowego powiedział w Tarnowie, że większość parlamentarna nie czeka na wyroki Trybunału, ale odwraca decyzje poprzedniego Sejmu, biorąc na siebie prawo do bycia sędziami. Kosiniak-Kamysz podkreślił, że posłowie nie są powołani do rozsądzania o konstytucyjności aktów prawnych. Tak się jednak stało w wypadku unieważnienia uchwał Sejmu, dotyczących wyboru sędziów Trybunału.
Prezes PSL przyznał, że ma wątpliwości do nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, przyjętej przez poprzedni Sejm. Dlatego ludowcy podpisywali się pod wnioskiem o jej zbadanie przez Trybunał. - Ale parlament nie może zastępować Trybunału Konstytucyjnego - podkreślił Kosiniak-Kamysz. Dlatego, zdaniem prezesa PSL, w rozwiązanie problemu powinien się zaangażować prezydent.
Według Kosiniaka-Kamysza, powinien on przeprowadzić konsultacje ze wszystkimi stronnictwami parlamentarnymi, żeby znaleźć sposób wyjścia z sytuacji. Zdaniem prezesa PSL, prezydent może wyjść z kompromisowym rozwiązaniem, przyjmując ślubowanie od trzech sędziów Trybunału, wybranych przez poprzedni Sejm. Co do ich wyboru nie było bowiem wątpliwości. Kolejnych dwóch sędziów wybrałby obecny Sejm.
Szef ludowców dodał podczas konferencji prasowej, że kolejnym zagrożeniem dla ustroju w Polsce są postulaty parlamentarzystów PiS-u, dotyczące potrzeby skrócenia kadencji sejmików województw.