- Wkrótce Polki i Polaki wystawią rachunek za nieudolność, za konflikt z KE, za niewykonywanie orzeczeń TSUE, za niespełnione marzenia i za środki, które do Polski nie przypłyną - mówił na konferencji przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie Andrzej Szejna.

Reklama

Przypomniał, że politycy Lewicy przedstawili dokument, z którego wynika, że rząd Mateusza Morawieckiego przeprowadził za 1 mln 200 tysięcy kampanię reklamującą sukces pozyskania dla Polski 770 mld euro z unijnego Funduszu Odbudowy. - To nieprawda, te środki nie zostały jeszcze pozyskane i mogą zostać stracone - mówił Szejna. - Do dziś do Polski nie przypłynęło ani jedno euro - podkreślał.

Zwracał jednocześnie uwagę, że zamiast środków unijnych do Polski napływają kolejne niepokojące informacje. Mówił, że w związku z tym, że rząd PiS nie chce respektować orzeczeń TSUE, Komisja Europejska zacznie wysyłać rządowi, a więc w konsekwencji każdemu Polakowi, faktury za niezapłacone kary - jak mówił - 71 mln euro kar za działanie Izby Dyscyplinarnej oraz 57 mln euro za kopalnię Turów.

Szejna zaznaczał, że politycy Lewicy byli również przed siedzibą Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, jednak, jak ocenił, urzęduje tam "rezydent", a nie "decydent". Dlatego też, jak mówił, w czwartek politycy Lewicy pojawili się przed siedzibą PiS. - Dzisiaj informujemy pana prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że ten rachunek Prawo i Sprawiedliwość otrzyma - zapowiedział. Zaznaczał, że to lider ugrupowania rządzącego godzi się na to, by Polska traciła środki z UE.

Reklama

"Destrukcja polityki rozwojowej Polski"

Szejna oszacował, że już dziś do Polski mogłoby przypłynąć około 23-24 mld zł, ale nie przypłynie, bo minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego m.in. rozporządzenie "pieniądze za praworządność" i orzeczenia ETPCz. Polityk przekonywał, że w konsekwencji "wszystko, co robi Ziobro, a przyklepuje Kaczyński", prowadzi do destrukcji polityki rozwojowej Polski i do wyjścia Polski z UE. - Nie formalnego, ale już finansowego, a za chwilę politycznego - wyjaśnił. - Apelujemy, żądamy i wymagamy, a nawet grozimy: szanowni panowie Kaczyński, Morawiecki i członkowie PiS-u - ten rachunek wy zapłacicie, z własnej kieszeni - zapowiedział. - Za ten rachunek pójdziecie pod Trybunał Stanu. To jest 770 mld zł. To są szanse młodego pokolenia, przedsiębiorców, lekarzy, szpitali - wyliczał.

Zwracał uwagę, że obecnie spieramy się m.in. o to, jak bardzo powinien zostać obniżony VAT, ale nie bierzemy miliardów z UE. - To jest skandal i to jest działanie sprzeczne z racją stanu - ocenił.

Reklama

Tomasz Trela podkreślał, że obecnie Polacy ledwo wiążą koniec z końcem, że rządowa tarcza antyinflacyjna ma kosztować 12 mld zł, a tymczasem tracimy środki z Unii. - Gierki Morawieckiego i Kaczyńskiego, ta bufonada i arogancja względem UE kosztują was, nasi drodzy rodacy, 600 mln zł - wyliczył. Zapowiedział także, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu Lewica zawnioskuje o informację premiera ws. naszych relacji i stanu negocjacji między rządem RP a KE. Podkreślał, że nie możemy sobie pozwolić na to, by ani jedno euro przeszło nam obok nosa.

Orzeczenie TSUE

Trybunał Sprawiedliwości UE w lipcu zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. W związku z niewykonaniem zaleceń, pod koniec października TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz KE kary w wysokości 1 mln euro dziennie.

Rzecznik rządu Piotr Müller mówił w połowie grudnia, że przedstawienie projektu ustawy ws. likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN będzie możliwe dopiero wtedy, kiedy na poziomie Komisji Europejskiej dojdziemy do porozumienia w zakresie treści, która miałaby się znaleźć w Krajowym Planie Odbudowy. Polska nie otrzymała dotąd środków z unijnego Funduszu Odbudowy, ponieważ Komisja Europejska wciąż nie zaakceptowała KPO, który opisuje sposób wydatkowania tych pieniędzy w naszym kraju. Sporne w relacji z KE są kwestie reformy wymiaru sprawiedliwości, w tym system dyscyplinarny w sądownictwie. Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen postawiła pod koniec października warunek, by w KPO znalazło się zobowiązanie polskiego rządu do likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Rozporządzenie dotyczące mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności, któremu sprzeciwiała się Polska i Węgry, zostało zaakceptowane na szczycie w Brukseli w grudniu 2020 roku. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro skierował w grudniu ub. roku do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności z polską konstytucją europejskiego rozporządzenia ws. mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z kwestią praworządności.

W czwartek Komisja Europejska poinformowała, że wysłała do Polski dwa wezwania do zapłaty kar dot. kopalni Turów i jak dotąd nie otrzymała pieniędzy. Rzecznik KE Balazs Ujvari przekazał, że zgodnie z procedurą jeśli nie otrzyma pieniędzy, potrąci środki z funduszy należnych z budżetu UE.

Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni Turów pod koniec lutego ub. roku. Jednocześnie domagały się zastosowania tzw. środka tymczasowego, czyli nakazu wstrzymania wydobycia. Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców Liberca do wody; skarżą się oni także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego. Polski rząd do nakazu wstrzymania wydobycia się nie zastosował.

20 września TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Polski rząd deklaruje, że płacić nie zamierza.