Władimir Putin grozi atakiem bombowym w nowych rejonach Ukrainy. Pewnie będzie to robił, tyle tylko, że ma też ograniczone możliwości. Po pierwsze zdaje się, że jego rakiety nie są tak celne, jak mu się wydaje, po drugie sam ma dość spore kłopoty na Kremlu - powiedział były ambasador w Ukrainie.
"Putina już bardziej nie ma, niż jest"
Putin przy sposobności nie tylko niszczy Ukrainę, ale niszczy swój własny kraj. To, co się dzieje w tej chwili w Rosji, czyli różne dziwne podpalenia, wybuchy, w tym również w ważnej fabryce amunicji, palenie punktów rekrutacyjnych armii rosyjskiej, aresztowania generałów, śmierci generałów na froncie ukraińskim, to właściwie dowodzi, że Putin po prostu niszczy swój własny naród. I zdaje się, że ten naród w tej chwili już przestaje być taki bardzo bierny. Mamy tam do czynienia z aktami również wielkiej odwagi rosyjskiej - ocenił Jan Piekło.
Były ambasador pytany o możliwość powrotu Zachodu do interesów z Rosją, odpowiedział jednoznacznie, Nie. Uważam, że to jest już niemożliwe. Znacznie bardziej prawdopodobna jest taka wersja, że dojdzie do destabilizacji sytuacji w samej Rosji. To się zresztą zbliża nieuchronnie. Rosja jest jedynym krajem kolonialnym na kontynencie euro-azjatyckim i nie jest wykluczone, że dojdzie również do rozpadu Federacji Rosyjskiej - skomentował Piekło.