Choć partia Jarosława Kaczyńskiego jest na pierwszym miejscu z 34 proc. poparcia, to - jak wynika z przeliczenia mandatów zgodnie z kalkulatorem dr. hab. Jarosława Flisa - nie miałaby szans na sformowanie rządu. Otrzymałaby jedynie 192 mandatów przy 231 potrzebnych do rządowej większości.
Cieszyć się może opozycja, której przewodzi KO - ma 26 proc.; za nią jest Polska 2050 Szymona Hołowni z wynikiem 14 proc., do tego 9 proc. ma Lewica i prawie 7 proc. ludowcy. Poza Sejmem znalazłaby się Konfederacja.

Choć liderzy partyjni jeżdżą po kraju, sondaże ledwie drgną

Reklama
Taki układ poparcia po przeliczeniu na mandaty dałby opozycji bardzo stabilną większość aż 268 głosów, czyli o 37 więcej, niż trzeba do sformowania rządu. Jednocześnie opozycji zabrakłoby tylko ośmiu głosów do osiągnięcia progu kolejnej istotnej większości - trzech piątych, co pozwala odrzucać prezydenckie weta.
Reklama
Ogólne wyniki pokazują pewną stabilizację na politycznej scenie. Mimo objazdów Polski przez liderów wszystkich ugrupowań w prekampanijnym stylu od naszego poprzedniego badania we wrześniu PiS zyskał niespełna 2 pkt proc., a KO niecały jeden. Także o ok. 1 pkt proc. poszły w górę wyniki Lewicy czy Ludowców, a niemal 2 pkt proc. straciła Konfederacja. Żadna z korekt nie przekracza 3-proc. progu błędu.
Także przeliczanie na mandaty wyników sondaży w ostatnich miesiącach potwierdza, że większe szanse na sformowanie gabinetu po wyborach ma obecna opozycja niż obóz rządzący. Choć PiS przy swoim wyniku przez cały czas zachowuje szanse na kolejną kadencję, o ile udałoby mu się zwiększyć poparcie o co najmniej kilka procent. W 2015 r. zdobył władzę, mając niespełna 38 proc., czemu sprzyjało to, że poza Sejmem znalazła się lewica, ale już w 2019 r,, by rządzić samodzielnie, potrzebował 43,6 proc.